Minister zdrowia i minister finansów nie podpisali planu finansowego zaproponowanego przez Narodowy Fundusz Zdrowia. To oznacza, że może zniknąć krzywdzący biedniejsze województwa algorytm, według którego dzielono pieniądze na leczenie.
W lipcu porozumienie zablokowało oddziały NFZ w województwach: lubelskim, podkarpackim i świętokrzyskim, protestując przeciwko krzywdzącym te regiony zasadom finansowania służby zdrowia.
Pozytywnie o decyzji ministerstw wyrażają się także dyrektorzy szpitali. – To krok w dobrym kierunku – mówi Mariusz Kowalczuk, dyrektor chełmskiego szpitala.
– Przynajmniej częściowo rozwiąże się problem nadwykonań, finansowanie zbliży się do poziomu takich województw jak mazowieckie, gdzie NFZ zastanawiał się na co wydać pieniądze, które zostawały niewykorzystane.
Zgodnie z wyliczeniami Porozumienia na Rzecz Obrony Szpitali w przyszłym roku na Lubelszczyznę trafi około 87 mln zł. Aby całkowicie zaspokoić potrzeby pacjentów i szpitali, potrzeba niemal drugie tyle.
Dodatkowym problemem są ciągle rosnące koszty utrzymania szpitali. Tymczasem wycena punktu rozliczeniowego pozostaje na niskim poziomie.
– 51 zł już teraz to za mała kwota, minimalną jest 56 zł. Tyle pozwoliłaby na działanie szpitali bez zadłużania się – dodaje Kowalczuk.
Niestety NFZ nie zamierza jej zwiększyć. Dodatkowo w związku z mniejszymi wpływami do funduszu na służbę zdrowia trafi w przyszłym roku o 2 mld zł mniej niż w tym roku.