Lubelska policja dostanie sieci do chwytania samochodów, które nie chcą zatrzymać się do kontroli.
Takiego sprzętu polska policja jeszcze nie miała. Do tej pory uciekających kierowców zatrzymywała, ustawiając radiowozy w poprzek drogi, rozwijając kolczatki bądź w szczególnych przypadkach - używając broni. Funkcjonariusze mogli ruszyć też w pościg, który niekiedy kończył się rozbiciem uciekającego samochodu.
- Byliśmy proszeni o wystawienie opinii nowemu sprzętowi i była ona pozytywna - mówi Arkadiusz Kalita z lubelskiej drogówki. - Uważamy też, że trzeba rozważyć stosowanie siatki nie tylko wobec kierowców samochodów, ale i motocyklistów.
Siatkę można zainstalować na drogowej blokadzie w ciągu kilka minut.
Rozciąga się ją pomiędzy słupami bądź drzewami. Za punkty oparcia mogą posłużyć też samochody. Rozpędzony samochód ma w niej ugrzęznąć. Oczywiście, o ile nie zatrzyma się wcześniej, widząc taką przeszkodę przed sobą.
Za sprzęt zapłaci fundusz Norweski Mechanizm Finansowy, który wykłada pieniądze na policyjne wzmacnianie zewnętrznej granicy Unii Europejskiej. Jego przedstawiciele ostatnio gościli w Komendzie Głównej.
Obiecali, że policja z województw na ścianie wschodniej już w przyszłym roku dostanie na sprzęt blisko 30 mln euro. Kupi za to m.in. skutery terenowe, motocykle, samochody z terminalami dostępu do baz danych, specjalistyczne pojazdy, więźniarki, kamizelki kuloodporne, a także siatki do zatrzymywania pojazdów samochodowych. Tych ostatnich będzie 46. Lubelska policja otrzyma ich co najmniej kilka.
- To będzie kolejny środek przymusu bezpośredniego, który uniemożliwi dalszą jazdę - dodaje Kalita. - Kierowca, który nie zatrzyma się do kontroli, będzie musiał się liczyć z tym, że może zostać użyty wobec niego. A to skończy się uszkodzeniem samochodu.