Zamiast listu rektora KUL na Wielkanoc, wierni z Poniatowej (powiat opolski) wysłuchali kazania ojca duchownego "Ogniska Światła i Miłości” w Kaliszanach.
Zdaniem naszego Czytelnika taka sytuacja nie zachęca ludzi do przekazywania pieniędzy na KUL.
Rzecznik lubelskiej kurii ks. Mieczysław Puzewicz zapewnia, że proboszcz nie ma obowiązku odczytywać listu rektora. – Ale dotyczy to tylko uzasadnionych sytuacji – zastrzega. – Jak często do nich dochodzi? Tego nie wiem.
– To nie było żadne celowe działanie – zapewnia ks. dr Piotr Petryk, proboszcz parafii pw. Świetego Ducha w Poniatowej. – Ten list będzie czytany w inny dzień.
• Kiedy? – Jakieś fragmenty w najbliższym czasie – odpowiada ks. Petryk. – Zachowamy tę tradycję. Taka sytuacja wydarzyła się tylko w tym roku. Proboszcz zaznacza, że zaproszony duchowny wspominał o KUL. – Modliliśmy się też za uczelnię i była zbierana taca na jej potrzeby.
KUL nie dysponuje informacjami, w jakich parafiach list jest odczytywany a w jakich nie.
– Droga jest taka, że rektor przedstawia list biskupowi diecezjalnemu i to on decyduje czy będzie odczytany – tłumaczy dr Radosław Hałas, rzecznik KUL. – List jako taki jest wygłoszony na żywo podczas mszy św. (w Wielkanocny Poniedziałek w bazylice Świętego Krzyża w Warszawie – red.), która jest transmitowana przez I program Polskiego Radia. (AA)