Sportowcy nie mają funduszy na odbudowę zniszczonego przez powódź boiska w Wilkowie. Pieniędzy nie starcza nawet na kontynuowanie treningów.
Młodzi piłkarze są załamani, bo od 1992 roku klub był dla nich jednym z najważniejszych miejsc w okolicy. Młodzieżowe zespoły zajmowały czołowe lokaty w ogólnopolskich rozgrywkach. Drużyna dziewcząt była druga w kraju. Klub integrował lokalną społeczność.
Do dyspozycji było nie tylko piłkarski stadion, ale również dobrze wyposażona siłownia, świetlica i boisko do siatkówki. Mieszkańcy i klubowicze budowali je własnymi siłami. Majowa powódź wszystko zniszczyła.
Trzeba zacząć od zera. Boisko wymaga całkowitej odbudowy, klubowy budynek potrzebuje gruntownego remontu. Był zalany po dach.
– Zewnętrzna firma wyliczyła koszty na ponad 1,5 mln zł. Nie mamy takich pieniędzy – dodaje Daczka. – Jest co prawda trochę środków od sponsorów i gminy, ale to ledwo starcza na pokrycie kosztów treningów.
Działacze "Wilków” przygotowali projekt odbudowy klubu. Chcą starać się o pieniądze z Unii Europejskiej. Wystąpili też o wsparcie do PZPN i Ministerstwa Sportu.
– Niestety jakakolwiek decyzja może zapaść najwcześniej za kilka miesięcy, wszystko przez formalności – mówi Daczka. – Gdyby sprawy nadal toczyły się w takim tempie, na własne boisko weszlibyśmy w 2012 roku.
Do tego czasu klub może przestać istnieć. Sportowcy apelują więc o pomoc. Potrzebne są przede wszystkim pieniądze i materiały budowlane. Producent drzwi i okien, firma Pol-Skone zadeklarowała, że wymieni wszystkie drzwi w zalanym budynku.
Pieniądze i sprzęt sportowy przekazały kluby sportowe i przedsiębiorcy ze Śląska. Młodzi sportowcy liczą na dalsze wsparcie.
Na zgłoszenia firm i osób, zainteresowanych pomocą dla klubu czekamy pod adresem szydlowski@dziennik-wschodni.pl lub pod telefonem: 697 770 398.