Prokuratura wyjaśnia od wczoraj, czy Genowefa Tokarska (PSL) i jej urzędnik szantażowali szefa wojewódzkiej instytucji.
Prof. Zdzisław Michalczyk, odwołany w środę szef Wojewódzkiej Rady Ochrony Przyrody twierdzi, że wojewoda Tokarska i Jan Buczma, dyrektor z UW, zażądali, by sam podał się do dymisji. W przeciwnym razie mieli ujawnić negatywne dla działalności profesora wyniki kontroli. Odejście z rady ochrony środowiska miało zapewnić mu spokój. Wojewoda i dyrektor zaprzeczają.
- Padła tylko propozycja, żeby odszedł dla czystości sytuacji - mówią. Ostatecznie Michalczyka odwołała sama rada.
Śledztwo w sprawie szantażu ruszyło wczoraj. - Prokurator sprawdzi, czy urzędnicy z UW przekroczyli uprawnienia - informuje Michał Blajerski, szef Prokuratury Rejonowej Lublin Północ. Grozi za to do 3 lat więzienia.
Okazuje się, że to nie pierwsza tego typu sprawa. W lipcu ubiegłego roku, kiedy Tokarska była wójtem Biszczy, poprosiła byłego zięcia - miejscowego lekarza, przyjmującego pacjentów w budynku należącym do gminy, na rozmowę w cztery oczy.
"(...) zażądała, abym opuścił gminę Biszcza i zrezygnował z pracy. Zagroziła, że jeżeli tego nie zrobię, to będzie wojna, że mnie stąd wykurzy (...)”- czytamy w zawiadomieniu, jakie lekarz złożył w prokuraturze.
Tokarska przyznała śledczemu, że po skargach córki rozmawiała z lekarzem. Powiedziała medykowi, że czeka na jego rezygnację i honorowe wyjście z sytuacji, czyli wyprowadzkę z Biszczy. Próbowała nawet utworzyć w Biszczy konkurencyjny dla byłego zięcia, publiczny ośrodek zdrowia.
Prokuratura z Biłgoraja w listopadzie umorzyła śledztwo, bo nie znalazła dowodów na używanie gróźb przez Tokarską, a większość z jej działań uznała za "prywatne”. Lekarz poskarżył się na tę decyzję do sądu. A ten w poniedziałek przesłuchał Tokarską w charakterze świadka.
Poprosiliśmy Tokarską o komentarz. Według niej, ta sprawa miała charakter całkowicie prywatny. - Przed prokuratorem udowodniłam, że zarzuty w stosunku do mojej osoby nie mają podstaw. Nie rozumiem dlaczego miałabym się odnosić do sprawy, która została już umorzona - przekazała nam wojewoda za pośrednictwem swojego rzecznika prasowego.
- Nie można odwołać wojewody dlatego, że ruszyło śledztwo. Musimy poczekać na jego wynik. Wtedy minister zadecyduje, co zrobić - mówi Wioletta Paprocka, rzecznik Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji.