Kamil K., sprawca wypadku, w którym zginęło małżeństwo lubelskich wykładowców, od tygodnia powinien być w więzieniu. Nie stawił się w wyznaczonym terminie.
9 lutego 2008 roku w Głuszczyźnie pod Lublinem renault kierowany przez Kamila K., 22-letniego mieszkańca Biłgoraja, próbował wyprzedzić jadące przed nim auto. Była gęsta mgła. Kierowca nie zdążył wrócić na swój pas. Zderzył się czołowo z matizem, którym podróżowali Wiesława i Wiesław Gustaw – małżeństwo emerytowanych naukowców z Lublina. Obydwoje zginęli.
Kamil K. odpowiadał z wolnej stopy. Po wypadku sąd wypuścił go na wolność po wpłaceniu 3 tys. zł poręczenia. W przeszłości nagminnie łamał przepisy drogowe. W ciągu półtora roku otrzymał aż kilkanaście mandatów m.in. za przekraczanie prędkości, wyprzedzanie na przejściu dla pieszych.
Prawomocny wyrok skazujący pirata na pięć lat więzienia zapadł jeszcze jesienią. Kamil K. dotąd nie trafił za kratki.
Napisał do sądu, żeby odroczyć wykonanie kary. Tłumaczył, że powinien przebywać
na wolności, bo pomaga bliskim i rozpoczął studia. Sąd nie uwzględnił jego wniosku, ale postanowienie nie jest prawomocne.
– Rozpoznawanie wniosku o odroczenie kary nie powoduje, że skazany nie ma obowiązku stawienia się w zakładzie karnym – mówi sędzia Łukasz Obłoza, przewodniczący IV Wydziału Karnego Sądu Rejonowego w Lublinie.
Kamil K. miał się zgłosić w Zakładzie Karnym w Zamościu w ubiegły wtorek. Wezwanie zignorował.
– 26 lutego administracja Zakładu Karnego poinformowała sąd, że skazany nie stawił się – mówi Radosław Radlińśki, rzecznik ZK.
Sąd pismo z więzienia otrzyma w najbliższych dniach. Potem zarządzi doprowadzenie skazanego do więzienia przez policję.