Anna Szymczak z Rudki Kozłowieckiej skarży się na pracowników gminy Niemce. Mimo jej licznych próśb, co miesiąc alimenty są jej wypłacane dopiero ostatniego dnia. - Wypłaty realizujemy w terminie – bronią się urzędnicy.
– Co miesiąc proszę urzędników, aby szybko, najlepiej już 25 przelali mi pieniądze na konto. Potrzebuję ich na leki dla córki oraz spłatę kredytu za nowe okna. I nic. Pieniądze zawsze przychodzą pod sam koniec miesiąca. A ja nie mam na leki i muszę płacić po 15 złotych karnych odsetek za spóźnione raty – opowiada Anna Szymczak z Rudki Kozłowieckiej.
Tymczasem urząd nie widzi żadnego problemu. – Pieniądze na świadczenia alimentacyjne dostajemy z Lublina zawsze około 25 każdego miesiąca. Zanim zlecimy przelewy w banku, to mija dwa, trzy dni. Więc środki wpływają na konta naszych podopiecznych pod koniec miesiąca – tłumaczy Stefan Czyżyk, wójt gminy.
Anna Szymczak procedury rozumie, prosi jednak o wyrozumiałość. – Przecież nie jesteśmy tylko numerami statystycznymi. Mamy swoje potrzeby i prawa. To, że musimy korzystać z pomocy gminy, nie znaczy, że jesteśmy obywatelami drugiej kategorii. Na pytanie jak mam wytłumaczyć dziecku, że nie mam na jej leki, usłyszałam od urzędniczki bym powiedziała, co chcę – skarży się Szymczak.
Wójt gminy przyznaje, że w czerwcu fundusz alimentacyjny był wypłacany z opóźnieniem. – W związku z tym, że dzieci z rodzin wyjeżdżały na bezpłatne kolonie, najpierw musieliśmy wypłacić świadczenia z funduszu rodzinnego, dopiero później z alimentacyjnego. Stąd pieniądze wpłynęły na konta dzień, może dwa później. Nie przekroczyliśmy jednak terminu, bo przelew był zrealizowany przed 30 – tłumaczy wójt. - Podopiecznych mamy kilkuset. Zawsze znajdzie się kilka osób nastawionych roszczeniowo – dodaje.