Zbliża się Święto zmarłych. Na cmentarzach do ostatniej chwili trwa wielkie porządkowanie. Zgodnie z tradycją i potrzebą serca tysiące ludzi odwiedza groby bliskich, ofiarując im wspomnienie i modlitwę. Dla niektórych dzień ten jest szczególnie trudny. Oto bowiem administratorzy cmentarzy z całkowitą dezynwolturą, idąc po najmniejszej linii oporu, ustawiają całe baterie śmietników w bezpośredniej bliskości grobów. Mimo opróżniania pojemników są one wciąż przepełnione, wokół rosną całe sterty śmieci. Wystarczy przejść się po lubelskich cmentarzach. Pomarańczowe koliby stoją tuż za bramą wejściową na Lipowej. Na Unickiej w środkowej alejce za kaplicą są co najmniej trzy takie punkty zrzutu. Na Majdanku środkowa aleja jest wzorcową wizytówką, ale śmietniki koloniami całymi ustawione są przy samych grobach (...) A wystarczyłoby wyznaczyć na ten cel miejsca neutralne, na obrzeżach. Dobre oznakowanie i sprzedaż tanich worków na śmieci to chyba nie za wiele jak na kraj europejski.
Problemem numer dwa są toalety na cmentarzach. Dobrą ilustracją jest tu cmentarz na Unickiej. Dwa bunkry, pamiętające czasy Franciszka Józefa, niczego nie załatwiają. Stan sanitarny tych przybytków woła o pomstę. Jak na ironię w bezpośredniej bliskości szamb dokonuje się pochówków. Nie stanowi to żadnego problemu dla zarządu cmentarza, zajętego bezustannym tropieniem ławek ustawionych bez stosownego zezwolenia (czyt. - opłaty).
Na Majdanku jest za to nowocześnie. Z okazji świąt ustawiane są dodatkowe przenośne toalety (TOY-TOY). Gdzie? Może na obrzeżach cmentarza, na wolnym terenie, może przed biurem zarządu? Nie - na alejkach, przy grobach!
Na tymże cmentarzu normą jest jeżdżenie rowerami i samochodami, taksówkami pod sam grób. O wpuszczeniu pojazdu decyduje portier. O słynnym melexie słuch zaginął.
Nekropolia to miejsce szczególne. Zadaniem administracji jest dbanie o jego godność, a rolą jest służebność. Nie może być przyzwolenia na działania pozorne, rzekomo wymuszone normami i potrzebami. Nie może być przyzwolenia na uwłaczanie pamięci zmarłych i obrażanie uczuć ich bliskich w imię takich działań (...).