Przedsiębiorca z gm. Dębowa Kłoda chciał poprawić w ewidencji dane dotyczące swojej firmy. Jak twierdzi, dzień później okazało się, że ją... wyrejestrował. Prawdopodobnie przez błąd urzędniczki z gminy.
W dodatku okazało się, że dane dotyczące obu przedsiębiorstw zawierają błędy. Konczal chciał je sprostować. – Pracownica urzędu zaproponowała mi wniosek o wyrejestrowanie działalności, ale powiedziałem, że nie po to tutaj przyszedłem – relacjonuje Konczal.
W końcu dane poprawił i uznał sprawę za załatwioną. Jednak dzień później jego firmy zostały wykreślone z rejestru CEIDG z adnotacją, że stało się to na wniosek właściciela.
Przedsiębiorca próbuje teraz wszystko odkręcić. Jak sam się dowiedział, potrzebuje zaświadczenia z urzędu gminy, że popełniono błąd. Ale nawet, gdy je otrzyma, czeka go długa procedura przywracania działalności. Tymczasem pojawiają się problemy finansowe: bank nie może odnowić debetu nieistniejącej firmie, a musi ona regulować zobowiązania, m.in w ZUS.
Co na to urzędnicy? – Nie chcę komentować tej sprawy. Odpowiemy jako urząd – ucina Grażyna Lamczyk, pracownica urzędu, która zajmuje się wprowadzaniem do CEIDG informacji o lokalnych przedsiębiorcach.
Co ciekawe, Lamczyk startuje w przedterminowych wyborach na wójta gminy. Wśród jej kontrkandydatów jest… żona pokrzywdzonego przedsiębiorcy.
Jerzy Krępski, sekretarz gminy i jednocześnie p.o. wójta twierdzi, że w ogóle nie doszło do wyrejestrowania firmy Mariusza Konczali. W przesłanej odpowiedzi przekonuje, że wykreślono tylko błędy wpis, a prawidłowy zachowuje ciągłość od 1996 r.
Ale jak zauważa Konczal, firma musiała być jednak wykreślona, bo jeszcze we środę w rejestrze prowadzonym przez GUS pod numerem REGON jego firmy widniało tylko… gospodarstwo rolne. Jakiekolwiek informacje o firmie transportowej zniknęły.
Na początku stycznia sprawa trafiła do prokuratury. – Wpłynęło do nas doniesienie od osoby zainteresowanej. Zleciliśmy policji przeprowadzenie czynności sprawdzających – mówi Urszula Szymańska, prokurator rejonowy w Parczewie.