Policja sprawdza, czy odpady wywożone na pola przez Zakłady Mięsne w Końskowoli zagrażały środowisku.
od 3 miesięcy do 5 lat więzienia.
- Zajęliśmy się tą sprawą po artykułach prasowych oraz informacjach uzyskanych od wójta Końskowoli - informuje Roman Maruszak, rzecznik puławskiej policji. Wójt Stanisław Gołębiowski wielokrotnie był świadkiem tego, jak zakład wywozi resztki z uboju na okoliczne pola. - O tym, czy odpady stanowiły zagrożenie dla środowiska, będzie musiał zdecydować biegły - mówi Marta Romańska, szefowa Prokuratury Rejonowej w Puławach.
Zgodnie z przepisami, zakład powinien wywozić odpady do oczyszczalni ścieków w Puławach. Wywożenie na pola było jednak znacznie tańsze, bo nie trzeba było beczkowozem pokonywać kilkunastu kilometrów, ani płacić za utylizację ścieków.
Kilka tygodni temu na jednym z pól, położonych kilkadziesiąt metrów od zakładu, znaleźliśmy ogromną kałużę zamarzniętej krwi. Mieszkańcy, z którymi rozmawialiśmy, mówili że najtrudniej wytrzymać w lecie, kiedy po okolicy roztacza się smród rozkładających się resztek.
Kontrolę w okolicach zakładu przeprowadzili już pracownicy Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Lublinie. - Na polu znajdowały się zanieczyszczenia organiczne, czyli rozcieńczona krew - mówił nam Arkadiusz Iwaniuk, zastępca dyrektora WIOŚ.
WIOŚ po uzyskaniu wyników złożył wniosek w sprawie ukarania zakładu do Sądu Grodzkiego. Jednocześnie o wynikach poinformował także Starostwo Powiatowe w Puławach, które zajmuje się wydawaniem pozwolenia zintegrowanego na działalność firmy. Starostwo może cofnąć to pozwolenie, a wtedy zakład musiałby zostać zamknięty.
Ewentualne zamknięcie zakładu będzie grozić firmie, jeśli do końca lipca nie wybuduje własnej podczyszczalni ścieków. Prezes ZM Końskowola Tadeusz Sadurski zapewniał nas, że budowa jest właśnie realizowana.