Pięć osób odpowie za tragedię, do której doszło na budowie trasy ekspresowej S17. Operator walca nie zauważył swojego kolegi, i rozjechał 52-latka. Mężczyzna zginął na miejscu.
Do tragedii doszło, kiedy Tomasz S., operator walca z firmy Budimex, wprasowywał oznaczenia drogowe w nową warstwę asfaltu. Zdaniem śledczych nie zachował przy tym należytej ostrożności.
Nie widział, co znajduje się tuż przed kierowanym przez niego pojazdem. Dlatego powinien poprosić o pomoc drugą osobę. Nie zrobił tego i najechał na 52-letniego Jacka K. Walec zmiażdżył mężczyznę. Ciało ofiary znaleziono między bębnami maszyny. Tomasz S. odpowie za nieumyślne spowodowanie śmierci.
Dwaj kolejni oskarżeni to Ryszard S. i Krzysztof Ż., inżynierowie z Budimexu. Według śledczych nie dopilnowali zasad bezpieczeństwa na budowie. Ryszard S. nie powołał koordynatora BHP, chociaż miał taki obowiązek. Z kolei Krzysztof Ż. akceptował przekroczenia czasu pracy, co dodatkowo zwiększało ryzyko wypadku.
Akt oskarżenia obejmuje również Piotra P., szefa firmy, pracującej na S17 jako podwykonawca. Śledczy zarzucają mu, że nie dopełnił obowiązków związanych z bezpieczeństwem pracy. Ostatni z oskarżonych to Ryszard L., brygadzista zatrudniony przez podwykonawcę. Według prokuratury widział, że Jacek K. znajduje się w niebezpiecznym miejscu, ale nie zareagował.
W akcie oskarżenia śledczy powołują się m.in. na kontrolę Państwowej Inspekcji Pracy, która wykazała cały szereg nieprawidłowości. Przykładem może być brak szkoleń BHP, czy przekroczenia czasu pracy, do jakich dochodziło w firmie Budimex.
Oskarżeni nie przyznają się do winy.