Kolejarze grożą strajkiem generalnym. Prowadzone w tej sprawie referendum wśród załogi zaczęło się w środę i potrwa do 7 czerwca.
– Sytuacja na kolei jest fatalna, a pasażerowie już to odczuwają – wyjaśnia Leszek Miętek, przewodniczący Konfederacji Kolejowych Związków Zawodowych.
Związkowcy nie mają wątpliwości, że większość załogi opowie się za strajkiem. – Wiem, jakie są nastroje wśród załogi – mówi Marek Kielar, przewodniczący Związku Zawodowego Maszynistów w lubelskim oddziale Przewozów Regionalnych. – Kiedy prowadzona była restrukturyzacja kolei obiecywało się nam, że spółki będą oddłużone i że będzie do nich przekazany majątek. Skończyło się tak, że ktoś trzyma rękę na majątku i nic nie daje. Zabiera nam się instrumenty do działania, każe działać i jeszcze oczekuje się od nas wyników. Absurd!
Protestujący nie godzą się też na proponowane przez rząd zmiany prawa, dopuszczające upadłość spółek kolejowych.
Żeby referendum było ważne, musi w nim wziąć udział 50 proc. załogi. Kolejarze zapowiadają, że ewentualny strajk odbędzie się dopiero wtedy, gdy usunięte zostaną skutki powodzi.