Około 300 kuropatw i bażantów, wyhodowanych w ośrodkach hodowli zwierząt Polskiego Związku Łowieckiego wypuścili w czwartek myśliwi w okolicach Lubartowa i Markuszowa.
– Około 80 proc. wypuszczonych przez nas ptaków stanowiły kury bażantów a nie koguty, mimo tego że na kury w ogóle się nie poluje – podkreśla Andrzej Tomasiak, członek Zarządu Okręgowego PZŁ w Lublinie. – Bez tego nie da się jednak utrzymać populacji bażanta - tłumaczy.
Myśliwi przeprowadzają takie akcje systematycznie. Poza bażantami wypuścili też kuropatwy m.in. dlatego, że spada liczebność tych ptaków.
– Ma to związek z bardzo silnymi zmianami środowiskowymi, chemizacją rolnictwa, a także wzrostem kultury rolnej. Coraz mniej jest ugorów, przez co te kuropatwy nie mają wystarczająco dużo pożywienia – tłumaczy Andrzej Tomasiak.
Podkreśla też, że kuropatwy cały czas są na liście zwierząt łownych. – I mimo że na nie od wielu lat w ogóle nie polujemy, to jednak za ten gatunek jesteśmy odpowiedzialni, stąd nasze działania – dodaje Tomasiak.
Zobacz także: Wsiedlanie kuropatw i bażantów
Przed wypuszczeniem kuropatw myśliwi robią terenowe rozeznanie, by znaleźć najodpowiedniejsze miejsce dla tych ptaków. – Muszą być to tereny z polami wyglądającymi jak przed laty, czyli mozaiką drobnych poletek. Najlepiej z miedzami a także remizami śródpolnymi – czyli miejscami gdzie kuropatwy będą mogły się schronić przed drapieżnikami – wyjaśnia przedstawiciel lubelskiego PZŁ.
Kuropatwy i bażanty przed wypuszczeniem były utrzymywane w wolierach. – Bardzo dobrze latają, co zwiększa ich szansę na przeżycie na wolności – zaznacza nasz rozmówca.
Ptaki są wypuszczane w dwóch okresach albo wiosną albo po żniwach.