Maria Dziekan z Rejowca Fabrycznego z dwójką dzieci zajmowała mieszkanie przy
ul. Wschodniej. Wczoraj musiała się stamtąd przeprowadzić do pokoju z kuchnią w baraku.
W tym czasie Dziekanowa pracowała jedynie przez osiem miesięcy w ramach prac interwencyjnych. Teraz utrzymuje się jedynie z zasiłku dla bezrobotnych, alimentów i dotacji z Ośrodka Pomocy Społecznej. Syn jest uczniem gimnazjum, córka studiuje w Chełmie.
– Córka ma orzeczoną niepełnosprawność – mówi Dziekan. – Grozi jej operacja wszczepienia sztucznego biodra. Ratunkiem jest jedynie hydroterapia. Bez wanny nie ma nawet o tym mowy.
Jak na ironię, kiedy zatrudnieni do przeprowadzenia eksmisji robotnicy wynosili rzeczy Dziekanów, z sufitu w całym mieszkaniu kapała woda. Sąsiedzi z góry zapomnieli zakręcić wodę. W lokalu w baraku jest jedynie kran w ścianie. Łazienka i ubikacja są wspólne dla wszystkich mieszkańców. Przed przekazaniu Dziekanowej kluczy gospodarze miasta zlecili odświeżenie mieszkania, wstawienie nowego zamka i dokonanie drobnych napraw.
– Dziekanowa miała już propozycję przeprowadzenia się do innego, większego lokalu, ale z niej nie skorzystała – mówi przedstawicielka rejowieckiej Spółdzielni Mieszkaniowej. – Wierzę, że burmistrz z czasem przeniesie tę rodzinę do lepszego lokalu.
Anna Szokaluk, kierownik Wydziału Rozwoju Gospodarczego Urzędu Miasta Rejowiec Fabryczny twierdzi, że gdyby miasto zgodnie z orzeczeniem sądu o eksmisji nie udostępniło rodzinie Dziekanów mieszkania socjalnego, to musiałoby zrefundować spółdzielni jej długi. Można sobie wyobrazić, jak przyjęliby to podatnicy.
– Jeżeli zwolni się komunalne mieszkanie, odpowiadające potrzebom państwa Dziekan, oraz ich możliwościom finansowym, to potraktujemy ich priorytetowo – mówi Szokaluk. – Jestem przekonana, że burmistrz tej obietnicy dotrzyma. Ta rodzina jest po prostu tego warta. •