Pacjent z Białej Podlaskiej, który leży w szpitalu ma objawy podobne do występujących przy ludzkiej odmianie choroby szalonych krów
Mężczyzna leżał przez trzy tygodnie na oddziale neurologii w szpitalu w Białej Podlaskiej.
Objawy w postaci zaburzeń psychicznych zaczęły się u chorego w czerwcu mówi dr Bogusław Uss, ordynator oddziału. Początkowo pacjent tułał się po różnych szpitalach w regionie. Mylano, że jest chory psychicznie. Wreszcie trafił do Instytutu Psychoneurologii w Warszawie, w którym postawiono diagnozę, że to choroba CJD. Na trzy tygodnie trafił do naszego szpitala, aby ponownie pojechać do warszawskiego instytutu. To drugi w mojej karierze przypadek choroby CJD. Z pierwszym zetknąłem się pięć lat temu. Pacjent zmarł.
Stan chorego mieszkańca Białej Podlaskiej jest ciężki. Ma uszkodzoną korę mózgową. Nie ma z nim kontaktu. Wszystko wskazuje, że cierpi na stary wariant choroby CJD.
Ten za występuje sporadycznie i też prowadzi do mierci. Znamy go od lat, ale ciągle nie wiemy jaka jest przyczyna zachorowania. Nie pochodzi jednak od chorego na BSE bydła. Nowego wariantu CJD do tej pory w Polsce nie było.
Każdego roku notuje się u nas w kraju około 16 przypadków zachorowań na stary typ CJD. Ale jak twierdzi dr Uss z Białej Podlaskiej nie są rozpoznawane przez lekarzy.
Objawy starego i nowego wariantu choroby CJD są takie same i prowadzą do mierci.
Nie można wykluczyć, że do Polski nie trafiała zakażona mączka mięsno-kostna z Wielkiej Brytanii lub zakażona wołowina. W połowie lat osiemdziesiątych sprzedawano mrożone mięso z Zachodu i nie sposób teraz udowodnić jego pochodzenia.
Ewentualny przypadek nowego wariantu CJD ma w Polsce małe szanse na rozpoznanie, co wiąże się m.in. z brakiem koordynacji działań na tym polu. Według zachodnich danych epidemiologicznych, w Polsce pojawia się około 50 przypadków starego CJD rocznie, podczas gdy rozpoznaje się najwyżej 10 proc.