Sąd Rejonowy w Lublinie nie podjął dzisiaj decyzji, czy 11-letni Sebastian Kita z Bystrzycy Nowej może wrócić do rodziców. Przed sądem wybuchały petardy, wyły syreny a niezadowoleni z takiej decyzji manifestacji wykrzykiwali hasła "precz z komuną".
W sądzie zeznawali dzisiaj mieszkańcy Bystrzycy Nowej m.in. sołtys i proboszcz. - I znowu będę musiał tłumaczyć synowi, że nie wróci do domu, a tak czekał na tego 18 października – mówił po wyjściu z sali rozpraw ojciec chłopca. – Jakoś wytrzymamy jeszcze te trzy tygodnie.
Ojciec podkreślał, że zrobił wszystko czego oczekiwał od niego sąd, żeby dziecko wróciło do rodziny: ich dom został wyremontowany, matka dziecka zaczęła leczyć się na depresję, obydwoje poddali się terapii w poradni rodzinnej.
11-letni Sebastian przebywa teraz w rodzinie zastępczej, u swoich dziadków. Wiosną sąd odebrał go rodzicom.
Kitów wspiera m.in. Stowarzyszenie Obrony Rodziców i Unia Polityki Realnej. Przed każdą z rozpraw jego członkowie protestują przed Sądem Rejonowym w Lublinie. Żadna z manifestacji nie miała jeszcze tak głośnego przebiegu. Dzisiaj przed budynkiem sądu wybuchały petardy, wyły syreny. Gdy okazało się, że sąd nie podjął decyzji, manifestujący zaczęli wykrzykiwać hasła "Precz z komuną”, "sędzino oddaj dziecko”.