Ponad 17 tys. mieszkańców województwa lubelskiego w jeden czerwcowy dzień zarobi po 140 zł. Ale nie będą to osoby biedne czy bezrobotne. Prawo do zgłaszania kandydatów do komisji wyborczych mają jedynie partyjne komitety. A te, jak zwykle, powsadzają tam swoich ludzi.
Ale Stasiuk, jak i inni bezrobotni, ma niewielkie szanse na zaczepienie się do pracy w komisji. Nie dlatego że nie spełnia wymagań. Te nie są wygórowane. Wystarczy być wpisanym na listę wyborców w gminie. - Osoby te muszą mieć pojęcie o liczeniu głosów i umieć pracować w zespole - dodaje Teresa Bichta, dyrektor lubelskiej delegatury Krajowego Biura Wyborczego.
Kruczek jest w zapisach ordynacji wyborczej. - Zgłoszenia kandydatów na członków obwodowych komisji wyborczych muszą trafić do wójtów, burmistrzów lub prezydentów przez pełnomocników komitetów wyborczych lub upoważnione przez nie osoby - wyjaśnia Anna Chrzan, szefowa zamojskiej delegatury Krajowego Biura Wyborczego.
Oznacza to, że kandydatów muszą najpierw zaakceptować komitety wyborcze. A te najczęściej tworzą partie. I to od ich kaprysu będzie zależało, kogo zgłoszą do komisji. Szansę znacząco podnosi przynależność do partii, znajomi w jednym z komitetów wyborczych albo udział w zbieraniu podpisów poparcia dla partii.
- Nie musi się pan zapisywać do Samoobrony, ale trzeba się zaangażować w zbieranie podpisów pod naszą listą. Jak uda się panu zebrać 20 podpisów do jutra, to wpiszemy pana na listę - usłyszeliśmy w biurze Samoobrony.
Nieco większe wymagania były w Lidze Polskich Rodzin. - Dostanie pan od nas dwie listy. Na każdej jest po piętnaście miejsc, więc trzeba zebrać do poniedziałku 30 podpisów - powiedziano naszemu reporterowi.
Na zgłoszenie kandydatów do obwodowych komisji wyborczych komitety mają czas do 14 maja. Jeśli chętnych będzie więcej niż miejsc, przeprowadzone zostanie losowanie. W każdej komisji obwodowej zasiądzie od 7 do 11 osób.