Fiasko dzisiejszych rozmów pracowników z władzami UMCS. To oznacza jedno: grupowe zwolnienia. Do końca marca pracę stracą wszystkie sprzątaczki, szatniarze i portierzy. Ale to nie koniec zwolnień na UMCS. Redukcje mają objąć też inne piony techniczne i administrację.
– Gdzie w tym wieku mam znaleźć pracę, jak przez całe życie tylko tu zamiatałam? – płacze pani Janina, sprzątaczka. – Nikt się z nami nie liczył i nie liczy. Łatwiej wyrzucić prosty personel techniczny niż naukowców.
To właśnie pion obsługi technicznej najbardziej odczuje restrukturyzację zadłużonej uczelni. Zdaniem władz UMCS, bez zwolnień uniwersytet nie wyjdzie na prostą. Jedyną szansą, by tego uniknąć, miało być rozwiązanie zaproponowane przez pracowników.
– Złożyliśmy nasze propozycje. Ale decyzja chyba zapadła wcześniej. Teraz tylko zostaliśmy o niej poinformowani – mówi Elżbieta Chodzyńska ze związku Solidarność’80 tuż po wyjściu ze spotkania ostatniej szansy. Władze UMCS poinformowały na nim pracowników, że ich postulaty nie zostały uwzględnione.
– Propozycje sprowadzały się do niewielkich oszczędności w stosunku do tych, które możemy osiągnąć przy zastąpieniu pionu obsługi zewnętrznymi firmami – tłumaczy rektor UMCS prof. Andrzej Dąbrowski. – To dla nas sprawy bardzo bolesne i trudne. Ale konieczne.
Teraz uczelnia opracuje regulamin zwolnień, które ruszą na przełomie listopada i grudnia.
– Potrwają do 31 marca przyszłego roku – mówi dr Mirosław Urbanek, kanclerz UMCS.
Uczelnia ma przygotować przetarg na firmy zewnętrzne, które zastąpią zwalnianych ludzi.
– Będziemy chcieli zapewnić zatrudnienie w tych firmach połowie naszych pracowników – mówi rektor. Taki zapis znajdzie się w specyfikacji zamówienia.
Pracownikom zatrudnionym na niepełnych etatach uczelnia da 200 zł podwyżki (z wyrównaniem od początku 2009 r.), co zagwarantuje im prawo do zasiłku. – O ile nie znajdą pracy – zaznacza kanclerz.
Tymczasem zwalnianych bierze w obronę Kancelaria Sprawiedliwości Społecznej.
– Złożymy wnioski do Najwyższej Izby Kontroli oraz Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego o przeprowadzenie audytu w uczelni – zapowiada Grzegorz Nowicki z kancelarii. – A już w poniedziałek wystąpimy do sądu pracy z powództwem o uznanie bezskuteczności tych wypowiedzeń.
Co dalej? – Na pewno podejmiemy działania, ale na razie nie chcę zdradzać jakie – mówi Chodzyńska. Szczegóły poznamy we wtorek. W grę wchodzi m.in. akcja protestacyjna.
Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że to nie koniec zwolnień na uniwersytecie. Redukcje mają objąć też inne piony techniczne i administrację.