Nic w tej sprawie nie wskórał rzecznik praw dziecka, ani rodzice przynoszący do szkół „oświadczenia woli”. Problemem przemęczonych dzieci zajął się teraz Rzecznik Praw Obywatelskich. W sprawie prac domowych interweniuje w resorcie edukacji
– Córka wraca do domu ok. 16. Godzinę później siada do lekcji. Prace domowe odrabia przez minimum dwie godziny, a jak trzeba pisać wypracowanie to ponad trzy. Potem jeszcze nauka na następny dzień i na klasówki. Spać kładzie się przed 22, a często znacznie później – opowiada Pani Katarzyna, mama 7-klasistki z Lublina.
To nie jest odosobniony przypadek. O tym, że uczniowie są przeciążeni zadaniami domowymi, coraz głośniej mówi się od dwóch lat. Wtedy do ministerstwa edukacji wystąpił Marek Michalak, rzecznik praw dziecka. Prosił o „rozważenie możliwości zmniejszenia obciążenia uczniów pracami domowymi”. W odpowiedzi usłyszał, że o tym, czy i jakie prace domowe zadawać decydują sami nauczyciele. A także, że prace domowe „są cennym sposobem utrwalenia lub sprawdzenia wiadomości zdobytych podczas zajęć lekcyjnych”.
Niczym konkretnym zakończyła się też oddolna akcja rodziców, którzy umawiali się w internecie, że będą przynosić do szkół tzw. „oświadczenia woli”. Pisali w nich, że nauczyciele nie mają prawa do dysponowania pozaszkolnym czasem uczniów, więc zadając prace domowe naruszają prawo.
– Z tego co wiem, na Lubelszczyźnie akcja nie spotkała się z odzewem. Takie pisma wpływały do szkół na zachodzie Polski, ale nie skończyły się zmianą wymagań. Nie ma zakazu zadawania prac domowych – mówi polonista z jednego z lubelskich ogólniaków.
Pracom domowym kresu nie położyła też zainicjowana przez Jacka Staniszewskiego, nauczyciela historii z Warszawy i Marcina Zaród, anglistę z tarnowskiego liceum, w mediach społecznościowych akcja „Zadaję z sensem”. Nauczyciele tłumaczą swoim kolegom po fachu, że prace domowe często są zadawane dla samego zadawania i niczemu nie służą.
– Z badań profesora Johna Hattiego wynika, że prace domowe są skuteczne tylko w gimnazjach i liceach. W szkołach podstawowych, zwłaszcza w najmłodszych klasach, są niepotrzebne – tłumaczy Barbara Ostrowska, nauczycielka i jedna z ambasadorów akcji. – Inne badania pokazują, że w szkole podstawowej zadawanie pracy domowej nie ma wpływu na poznawanie materiału.
Teraz głos w tej sprawie zajął Rzecznik Praw Obywatelskich, który apeluje do MEN o wytyczne dotyczące prac domowych. Wszystko dlatego, że wpływają do niego skargi od rodziców uczniów, którzy zgłaszają problem nadmiernego obciążania uczniów pracami domowymi.
– Dzieci czują się przemęczone i zniechęcone do zajęć szkolnych. Przez brak wolnego czasu nie mogą dostatecznie wypocząć i rozwijać swoich pasji. Oburzenie wyrażają także rodzice zmuszeni do poświęcania czasu wolnego na pracę nad materiałem, który nie został w sposób wystarczający wytłumaczony na lekcjach. Zakłóca to ich życie rodzinne, utrudnia podejmowanie innych wspólnych aktywności i uniemożliwia odpoczynek – podkreśla Adam Bodnar.