Prokuratura sprawdza, dlaczego lubelski Ratusz dopłacił 6,5 mln zł do wiaduktu nad wylotówką z Lublina do Zamościa. Mimo że tę budowę w całości powinien sfinansować prywatny inwestor.
– Śledztwo dotyczy nieprawidłowości przy finansowaniu budowy przez miasto – mówi Beata Syk-Jankowska, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Lublinie.
Śledczy zlecili Regionalnej Izbie Obrachunkowej skontrolowanie inwestycji. Wyniki są szokujące.
Budowa węzła drogowego była obowiązkiem spółki CH Felin, która tuż obok chciała zbudować wielkie centrum handlowe Felicity. To reguła, że kto stawia duży obiekt, musi tak przebudować pobliskie drogi, by się nie korkowały.
W lipcu 2005 r. spółka poprosiła miasto o wytyczne do przebudowy skrzyżowania. Stanęło na tym, że powstanie wiadukt. Ratusz w sierpniu 2006 r. wydał pozwolenie na budowę.
Niespodziewanie, w lutym 2007 r. prezydent Lublina podpisał z CH Felin porozumienie, że miasto pokryje część kosztów budowy dróg. Chociaż w dokumentach nie ma ani słowa, by spółka o to prosiła. Ani, że wybierze gorszy dla miasta wariant przebudowy, jeśli nie dostanie dopłaty.
Co ciekawe, to nie Ratusz, ale spółka stworzyła projekt porozumienia. Urząd przyjął go bez uwag. – Zostało podpisane przeze mnie w zaproponowanej wersji – przyznał Adam Wasilewski, prezydent Lublina w wyjaśnieniach dla RIO.
Porozumienie powinno być parafowane przez radcę prawnego i skarbnika miasta. Nie było, bo nie wymagały tego procedury Ratusza. Zdaniem RIO, podpisy były konieczne, bo dokument nazwany "porozumieniem” był w istocie umową.
Ostatecznie w maju 2007 r. Urząd Miasta zawarł ze spółką umowę, na mocy której miał dać na węzeł 10 mln zł. Nie wiedząc nawet, jaką część kosztów inwestycji stanowi ta kwota – twierdzi RIO.
Do dziś Ratusz dał spółce 6,5 mln zł
Ryszard Leśniewski, który w czasie podpisywania porozumień z miastem szefował spółce CH Felin, poprzez swe biuro przekazał nam, że jest za granicą i nie może odnieść się do sprawy.
Jako odpowiedź na nasze pytania rzecznik Ratusza Iwona Blajerska przepisała część wyjaśnień prezydenta do RIO. Czytamy, że uzgodnienia poczynił poprzedni prezydent, a obecny tylko je podpisał "dla zapewnienia ciągłości działań proinwestycyjnych miasta”.
Do budowy dopłacił, "bo miastu bardzo zależało na tej inwestycji”, a w sprawie kosztów budowy "rozważał zlecenie ekspertyzy w tym zakresie. Wiązałoby się to jednak z dodatkowymi wydatkami z budżetu miasta”.
Na razie nikt nie usłyszał zarzutów. Śledczy czekają na wyniki kontroli RIO. – Od nich zależy dalszy tok śledztwa – mówi Syk-Jankowska.