Lobbing na rzecz firmy hazardowej zarzuca szefowi klubu radnych PO, Pawłowi Bryłowskiemu Michał Widomski (były członek klubu). Twierdzi, że Bryłowski prosił, by prezydent nie wypowiadał najmu lokalu salonowi. – Ja tylko umożliwiłem firmie przedstawienie swych racji – mówi radny.
– Chcieliśmy tam przenieść magazyn z budynku przy Leszczyńskiego 20, bo tam z kolei potrzebowaliśmy więcej miejsca na archiwum Wydziału Komunikacji – wyjaśnia Krzysztof Żórawski, dyrektor Wydziału Gospodarowania Mieniem.
Spółka prosiła o cofnięcie wypowiedzenia, później proponowała, że odkupi lokal. Ratusz stale odmawiał. Estrada prosiła nawet o wskazanie innego lokalu, ale Urząd Miasta odpowiadał, że spółka może go szukać na własną rękę w budynkach prywatnych.
– W końcu spółka zadeklarowała, że będzie płacić dwa razy większy czynsz. Zamiast 4300 zł dawała 8500 zł netto – mówi Żórawski. Wtedy Ratusz się ugiął i w lutym 2008 r. firma podpisała z miastem nową umowę dzierżawy.
Ale – jak twierdzi Widomski – spółka w swych prośbach do Ratusza nie była osamotniona. – Radny Paweł Bryłowski przyszedł na posiedzenie klubu PO i prosił o to, by umowy nie wypowiadać. Nie przyszedł sam, przyprowadził ze sobą Marka Nalikowskiego (członek zarządu Estrady Polskiej – przyp. red.) – mówi Michał Widomski, radny niezrzeszony (wcześniej PO). – Później prezydent cofnął wypowiedzenie.
– Pana Nalikowskiego spotkałem, gdy chodził po Ratuszu i prosił różnych ludzi, by pozwolić mu pozostać w tym lokalu do czasu wygaśnięcia koncesji na prowadzenie salonu – mówi Paweł Bryłowski.
– Tylko umożliwiłem mu przedstawienie swoich racji na posiedzeniu naszego klubu. Nikogo ze sobą nie przyprowadzałem. Robienie z tego afery hazardowej jest nie tylko podłe, ale i głupie. A decyzję o cofnięciu wypowiedzenia uważam za słuszną, bo człowiek został źle potraktowany. I dzisiaj tak samo umożliwiłbym mu zabranie głosu, niezależnie od tego, jaka jest moda.
– Chciałem spotkać się z prezydentem i do takiego spotkania doszło. Jedynym powodem była chęć pozostania w lokalu, który był przystosowany do tej działalności. Domyślam się, że jeden z byłych członków PO usiłuje stworzyć aferę, ale afery nie ma to było normalne spotkanie klubowe – mówi Marek Nalikowski.