Nie ma potrzeby, aby Polska wysyłała do nas swoje wojska - przekonuje ambasador Ukrainy w Polsce. Mówi za to o wsparciu, jakiego lublinianie mogliby udzielić mieszkańcom miast partnerskich Lublina znajdujących się w strefie wojny.
Tymczasem zdaniem goszczącego w Lublinie ambasadora Ukrainy w Polsce, Andrija Deszczycy, nie ma potrzeby, by nasz kraj wysyłał swoich żołnierzy na Wschód.
- W tej chwili bardziej potrzebne jest wsparcie na szczeblu politycznym, solidarność z Ukrainą i bardziej zdecydowana i zjednoczona polityka Unii Europejskiej, gdzie znaczącą rolę może odegrać Polska - tłumaczy ambasador i dodaje: Wciąż liczymy na to, że uda się doprowadzić do rozwiązania tego konfliktu w sposób dyplomatyczny i nie będzie potrzeby ogłaszania mobilizacji ani na Ukrainie, ani nigdzie indziej.
Zdaniem ambasadora, który przed objęciem misji w Warszawie w listopadzie ubiegłego roku pełnił obowiązki ministra spraw zagranicznych w rządzie Arsenija Jaceniuka, wsparcia ludziom mieszkającym na wschodzie Ukrainy mogliby udzielić także lublinianie. Chodzi o mieszkańców miast zaprzyjaźnionych z Lublinem.
- To byłby dobry pomysł, żeby wysłać jakieś sygnały, może nawet pocztówki do mieszkańców Ługańska, żeby zrozumieli, że wszyscy chcą pokoju, a armia ukraińska nie walczy przeciwko nim, tylko przeciw rosyjskiej agresji - przekonuje Deszczyca.
Inaczej jest ze Starobielskiem. 1 lutego do Lublina na ferie przyjedzie grupa 15 dzieci z rodzin zaprzyjaźnionych z polskim stowarzyszeniem, które opiekuje się cmentarzem polskich oficerów.
- Zaprosiliśmy tę grupę dzieci na 10 dni, aby mogły złapać chwilę oddechu od wydarzeń, które rozgrywają się na Ukrainie - mówi Beata Krzyżanowska, rzecznik prasowy prezydenta Lublina.
Miasto zapewni gościom transport, jedzenie i noclegi. W planie wizyty jest m. in. zwiedzanie muzeów oraz zajęcia sportowo-rekreacyjne, które zorganizują głównie miejskie instytucje.
Wywiad z ambasadorem Ukrainy w Polsce w piątkowym Magazynie Dziennika Wschodniego.