Aplikant radcowski chciał sobie ułatwić pracę: wyniósł z sądu akta sprawy i poprosił o pomoc osobę poznaną przez Internet. Prokuratura oskarżyła go o ujawnienie sądowych informacji. O sprawie pisaliśmy gdy przez aplikanta w kłopoty wpadła sędzia, która dała mu akta.
We wrześniu ub. roku aplikant radcowski miał praktyki w wydziale gospodarczym Sądu Rejonowego w Lublinie. Sędzia, która była jego patronem, poleciła mu napisać projekt wyroku i uzasadnienie w jednej ze spraw.
Sebastian N. w internecie znalazł osobę, która deklarowała, że zajmuje się poradami prawnymi. Za 200 zł wynajął ją do napisania projektu pism, które zleciła mu sędzia. Przekazał jej akta, które dostał od swojego patrona.
Miał pecha - trafił na byłą pracownicę sądu, która z pracy wyleciała dyscyplinarnie. Kobieta wywiązała się ze zleconego zadania, ale jednocześnie zawiadomiła prezesa sądu, że miała dostęp do akt. Sebastian N. przyznał się do winy. Na przesłuchaniu twierdził, że nie był świadomy, że popełnia przestępstwo. Grozi mu do dwóch lat więzienia.