- Nie chciałem żadnej bójki, nie chciałem nikogo skrzywdzić – zapewniał w środę w sądzie Tunezyjczyk. Amora M. Prokuratura oskarżyła go o pchnięcie nożem mężczyzny pod budką z kebabem.
2 października ub. roku Tunezyjczyk przyszedł do swojego znajomego z Turcji, który z samochodu sprzedawał kebaby przy ul. Okopowej w Lublinie. Nad ranem kebaby kupował mężczyzna z dwoma znajomymi. Pomiędzy sprzedawcą a klientem doszło do kłótni. Potem do odchodzącego już Polaka podbiegł Turek. Rozdzielili ich ochroniarze z pobliskiego klubu.
W awanturę wdał się Amor M. Prokuratura oskarża go o to, że dobiegł do Polaka z nożem i ugodził go w tułów. Ranny mężczyzna i napastnik dobiegli jeszcze do sąsiedniego klubu.
Na przesłuchaniu w prokuraturze Tunezyjczyk twierdził, że Polak ubliżał sprzedawcy na tle etnicznym. W środę na rozprawie w sądzie potwierdzał, że się wdał się z nim w bójkę.
- Nie zadałem mu ciosu w plecy – zaprzeczał. Zademonstrował na sali sądowej, jak przeciwnikowi wykręcił do tyłu rękę z nożem. Według niego wówczas mogło dość do przypadkowego zranienia.
Tunezyjczykowi grozi dożywocie.