Bandyta w kominiarce wszedł do sklepu i grożąc sprzedawczyni przedmiotem przypominającym broń palną zażądał wydania pieniędzy. Skradł dwa tysiące złotych i uciekł. Mężczyzna został zatrzymany kilka godzin później w jednym z lubelskich hoteli.
Do napadu doszło w piątek około godziny 16 na al. Racławickich w Lublinie. Przed godziną 16, kiedy w sklepie nie było klientów, wszedł mężczyzna. Na głowie miał kominiarkę. Przedmiotem przypominającym broń sterroryzował sprzedawczynię i zażądał pieniędzy. Po chwili z łupem 2 tys. złotych wybiegł ze sklepu i uciekł w kierunku centrum miasta. Wystraszona sprzedawczyni powiadomiła kierownictwo sklepu.
Policjanci zabezpieczyli ślady, przesłuchali świadków zdarzenia oraz odtworzyli przebieg napadu. Monitorowali miasto i sprawdzali trasę, którą mógł uciekać sprawca. Trzy godziny później policjanci wykorzystując zebrane w sprawie informacje wytypowali mężczyznę, którego podejrzewali o dokonanie napadu.
Wczoraj rano 25-letni Artur B. został zatrzymany w jednym z lubelskich hoteli. Z uwagi na informacje, że bandyta może posiadać broń w akcji brali udział lubelscy antyterroryści. Artur B. nie stawiał oporu. Trafił do policyjnego aresztu.
Okazało się również, że 25-latek ma na swoim koncie szereg innych przestępstw. Policjanci udowodnili mu m.in. napad rabunkowy na agencję banku przy ul. Harnasie do którego doszło 21 lipca oraz kilka innych napadów podczas których sprawca posługując się nożem lub przedmiotem przypominającym broń groził pokrzywdzonym i okradał ich.
Łupem sprawcy padały najczęściej pieniądze oraz telefony komórkowe. Mężczyzna w maju opuścił zakład karny, gdzie odbywał karę kilkuletniego pozbawienia wolności za rozboje i kradzieże.
Za napad z bronią w ręku Arturowi B. grozi do 15 lat pozbawienia wolności. Z uwagi na popełnienie przestępstw w warunkach recydywy kara może być wyższa.