Gigantyczne korki, wiele kolizji i tysiące zdenerwowanych kierowców. Tak było wczoraj na drogach w naszym regionie. Zima znowu wszystkich zaskoczyła. I znów najbardziej drogowców.
Jeszcze więcej utrudnień było na drodze krajowej nr "19”. Na wiadukcie w Konopnicy doszło do kolizji dwóch busów. Na przejazd trzeba czekać ok. dwóch godzin. Kilka kilometrów dalej, w Strzeszkowicach Dużych, zderzyły się volkswagen transporter i fiat uno. Efekt? Korki na drodze z Lublina do Kraśnika.
Na tej samej "19” aż trzy pojazdy zderzyły się w Firleju. Po drugiej stronie Lubartowa było nie lepiej.
– Do Lublina jechało się ponad godzinę, dwa razy dłużej niż zwykle – mówi pan Dariusz, który pokonywał tę trasę ok. godz. 8. – Mniej busów niż zwykle i gigantyczne korki.
Drogowcy przekonują, że robili, co w ich mocy. – Przez cały czas walczymy ze śniegiem. Ale przez wciąż pada i wieje – tłumaczył nam dziś Krzysztof Nalewajko z lubelskiego oddziału Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. – To, co zgarniemy, za chwilę, znowu pojawi się na drodze.
– Opady zaczęły się o godz. 4 – mówi Nalewajko. – Godzinę później na drogach krajowych w regionie pracowały 33 pługi i piaskarki. O godz. 10 – już 67 pojazdów.
Mimo to, wszędzie jeździło się fatalnie. – Bardzo trudne warunki. Śliska nawierzchnia, odczuwalna zwłaszcza przy wszelkiego rodzaju górkach i podjazdach. Wystarczyło, że jeden samochód nie mógł wjechać i już tworzył się korek – tłumaczy podkom. Renata Laszczka-Rusek z lubelskiej policji.
– Sytuacja jest tak trudna, że musimy wyciągać samochody z zasp – podkreśla wójt Wacław Motyl. Obiecał, że wyśle do schroniska dodatkowy pług.
Synoptycy zapowiadają, że dziś już nie powinno padać.