Szpital rozstrzygnął konkurs na transport medyczny. Wygrała firma Transmed. Odrzuceni oferenci - Igła oraz Wojewódzka Stacja Pogotowia Ratunkowego złożyły protesty. Dyrekcja odrzuciła je wczoraj.
Renata Wadowska, kierownik Działu Zamówień Publicznych w tym szpitalu dodaje, że w karetkach brakowało defibrylatorów, ssaków, desek ortopedycznych, pomp infuzyjnych, respiratorów.
Z dwóch pozostałych oferentów szpital wybrał Transmed. - Nie mamy zastrzeżeń do oferty tej firmy, która zresztą była tańsza od oferty WSPR - uzasadnia dyr. Kontek.
Rozstrzygnięcie konkursu przeciągało się w czasie. Między innymi dlatego, że szpital czekał na informacje z prokuratury o prowadzonym postępowaniu w sprawie Igły i Transmedu. Szpitalowi odmówiono informacji. - Dwa niezależne postępowania dotyczące obu tych firm jeszcze się nie zakończyły - potwierdził Tadeusz Kubalski, szef Prokuratury Rejonowej Lublin-Północ.
Prywatne pogotowie Igła ze Świdnika weszło na rynek ponad 2 lata temu. Zbigniew Wieńczkowski, jej dyrektor mówi, że firma przewozi chorych, transportuje krew, narządy do przeszczepu. Że ma 11 karetek, 30 pracowników. Pracuje dla SPSK nr 4, SPSK nr 1 oraz innych.
W tym roku pojawiło się prywatne pogotowie Transmed z Lublina. Pod adresem jego szefa, lekarza Grzegorza Pszczoły konkurencja wytoczyła działa: nie ma specjalizacji, był zawieszony w prawach wykonywania zawodu, chce przejąć nasz sprzęt i kontrakty, posługuje się dokumentami lekarzy, którzy u niego nie pracują. Pszczoła twierdzi, że wszystkie wymienione zarzuty są bzdurą. Dodaje, że on jest czysty, ale za to "Igła” nie.
Prokuratura jeszcze nie wyjaśniła, kto mówi prawdę, kto nie. Jaką mamy gwarancję, że pacjenci transportowani przez Transmed będą bezpieczni?
- Nasz wybór jest warunkowy - mówi dyr. Kontek. - Umowa nie jest jeszcze podpisana. Zanim firma zacznie wozić chorych skontrolujemy ją. Sprawdzimy sprzęt, umowy o pracę zatrudnionych pracowników.