Lubelska prokuratura nie dopatrzyła się przestępstwa w postępowaniu policjanta z Centralnego Biura Śledczego, który w ubiegłym roku ostro potraktował zatrzymanego mężczyznę. Strzelił ze służbowej broni, uderzył z „główki” i przewrócił na ziemię.
Pod koniec czerwca ub. roku, w okolicach ulicy Herbowej policjant rzucił się w pościg za mężczyzną, który miał dokonać napadu na jego żonę. Z relacji świadków wynikało, że interwencja miała drastyczny przebieg.
– Uderzył chłopaka w twarz swoją głową. Chyba złamał mu nos, młody człowiek mocno krwawił – opowiadała mieszkanka ulicy Herbowej.
Prokuratura doszła do wniosku, że policjant zachowywał się prawidłowo. Najpierw wezwał mężczyznę do zatrzymania mówiąc, że jest z policji. Widząc, że mężczyzna ucieka ruszył w pogoń. Potem go ostrzegł, że użyje broni. Strzelił raz w powietrze. Wówczas uciekający zatrzymał się. Wywiązała się szarpanina, podczas której policjant uderzył go z główki i powalił na ziemię. Potem wezwał radiowóz.
Prokurator Siejczuk podkreśla, że policjant zachowywał się tak, żeby narazić zatrzymanego na jak najmniejsze szkody. Mężczyzna odniósł tylko powierzchowne obrażenia. Uderzenie z główki było też wykonane umiejętnie.
Całe zajście zostało nagrane kamerą przez przypadkowego świadka. Kaseta – oprócz zeznań świadków – była podstawowym dowodem w sprawie.
Umorzeniem zakończyło się postępowanie dotyczące napadu na żonę policjanta. Prokuratura miała wątpliwości czy domniemany sprawca chciał rzeczywiście obrabować kobietę. – Okoliczności zdarzenia nie pozwalały na jednoznaczną ocenę jego zamiarów – mówi prokurator Siejczuk. (ER)