15 lat więzienia - taki wyrok za usiłowanie zabójstwa swojej żony usłyszał we wtorek Lucjan K. Kobieta przeżyła, dlatego że udawała martwą.
Śledczy domagali się dla Lucjana K. na 25 lat pozbawienia wolności. Sąd okazał się jednak łaskawy i skazał 61-latka na 15 lat (z możliwością ubiegania się o wcześniejsze zwolnienie dopiero po 12 latach).
Lucjan K. mieszkał razem z żoną Ireną niedaleko Stoczka Łukowskiego. Mężczyzna regularnie znęcał się nad nią znęcał. Odsiadywał już za to wyrok. Latem 2016 r. wyszedł z zakładu karnego. Wrócił wówczas do rodzinnego domu. Nie pracował, żył z pieniędzy żony. Wydawał je głównie na alkohol. A kiedy pił, stawał się agresywny.
Na początku grudnia żona wypominała mu, że nie pracuje. Lucjan K. wpadł wtedy w furię. Kilka dni później Irena znalazła w piwnicy ukrytą siekierę. Mąż wytłumaczył, że wybiera się po choinkę do lasu. Kobieta zabrała się więc za sprzątanie. Gdy napełniała wiadro z wodą na chwilę się odwróciła. Zobaczyła, że Lucjan stoi tuż za nią, a w uniesionej dłoni trzyma siekierę.
– Chciałem jechać po choinkę, ale ona powiedziała, że nie będzie mi tyłka wozić. Uderzyła mnie w twarz –przekonywał później śledczych Lucjan K. – Ja jej wtedy dałem kilka razy pięścią w twarz, ale siekierą nie biłem – zapewniał.
Z akt sprawy wynika jednak, że było zupełnie inaczej. Irena K. zdążyła powstrzymać pierwszy cios. Szarpała się z mężem. Lucjan bił ją pięścią po twarzy. Kobieta próbowała uciec, ale mąż zastąpił jej drogę. Okładał kobietę tak długo, aż puściła siekierę i upadła na ziemię.
61-latek złapał wówczas siekierę i zaczął bić nią żonę. Wymierzał jej ciosy w głowę, szyję, ramiona i plecy. W pewnej chwili Irena przestała się ruszać. Oprawca odczekał chwilę, ale zauważył drobny ruch. Wtedy uderzył żonę jeszcze kilka razy obuchem. Wtedy Irena K. postanowiła udawać martwą. Prawdopodobnie to uratowało jej życie. Lucjan po chwili się uspokoił i przestał bić. Zabrał żonie torebkę z pieniędzmi i poszedł pić z kolegą.
Dotkliwie pobita kobieta zdołała wydostać się z piwnicy i wezwać pomoc. Lucjan K. został szybko zatrzymany. Nigdy nie przyznał się do usiłowania zabójstwa. Tłumaczył śledczym, że Irena K. sama uderzyła się głową o kaloryfer.