Okładał żonę siekierą, aż przestała się ruszać. Kobieta przeżyła, bo udawała martwą. Tak 61-letni Lucjan K. miał potraktować swoją żonę. Prokuratura domaga się dla niego 25-lat więzienia
Proces Lucjana K. zakończył się w piątek w Sądzie Okręgowym w Lublinie. Mężczyzna odpowiada za kradzież, groźby karalne oraz usiłowanie zabójstwa swojej żony. Nie przyznaje się do winy.
– Zabrałem jej z torebki 180 zł, ale nic więcej nie zrobiłem – przekonywał w sądzie Lucjan K. – Nie mam do czego się przyznawać.
Lucjan K. i jego żona Irena mieszkali w niewielkiej miejscowości niedaleko Stoczka Łukowskiego. Z akt sprawy wynika, że 61-latek to recydywista, który regularnie znęcał się nad żoną. Siedział za to w więzieniu. W sierpniu 2016r. wyszedł na wolność i wrócił do małżonki. Z akt sprawy wynika, że nie miał pracy i był na utrzymaniu kobiety. W tym czasie notorycznie nadużywał alkoholu. Był agresywny i wywoływał awantury.
Śledczy ustalili, że już dwa miesiące po powrocie do domu Lucjan K. groził żonie śmiercią. Do kolejnej awantury doszło na początku grudnia. 61-latek wpadł w furię, bo żona wypominała mu, że nie pracuje.
Kilka dni później o mało nie doszło do tragedii. Z akt sprawy wynika, że Irena K. znalazła wtedy w piwnicy ukrytą siekierę. Mąż przekonywał ją, że wybierał się po choinkę do lasu. Kobieta zabrała się więc za sprzątanie. Kiedy napełniała wiadro z wodą, na moment się odwróciła. Zobaczyła, że Lucjan stoi tuż za nią, a w uniesionej dłoni trzyma siekierę.
– Chciałem jechać po choinkę, ale ona powiedziała, że nie będzie mi tyłka wozić. Uderzyła mnie w twarz – przekonywał później śledczych Lucjan K. – Ja jej wtedy dałem kilka razy pięścią w twarz, ale siekierą nie biłem – zapewniał.
Śledczy ustalili jednak, że było inaczej. Irena K. zdążyła chwycić i powstrzymać cios. Doszło do szarpaniny. Lucjan bił ją wtedy pięścią po twarzy. Kiedy chciała uciec, zastąpił jej drogę. Bił kobietę, aż puściła siekierę i upadła na ziemię.
Wtedy Lucjan K. podniósł siekierę. Bił nią Irenę w głowę, szyję, ramiona i plecy. W pewnej chwili Kobieta przestała się ruszać. Napastnik odczekał chwilę, ale kiedy zauważył drobny ruch, wymierzył żonie jeszcze kilka ciosów obuchem siekiery. Irena K. udawała martwą. Jej mąż po chwili się uspokoił i przestał bić. Zabrał jej torebkę z pieniędzmi i poszedł pić z kolegą. Zmasakrowana kobieta wydostała się z piwnicy. Zawołała synową, a ta wezwała pogotowie i policję – wynika z akt sprawy.
Lucjan K. został szybko zatrzymany. Nigdy nie przyznał się do usiłowania zabójstwa. Tłumaczył śledczym, że Irena K. sama się przewróciła i uderzyła głową o kaloryfer.
Prokuratura wnioskuje o skazanie Lucjana K. na 25 lat więzienia. Obrona wnosi o ukaranie go tylko za wykroczenie. Mężczyzna przekonuje bowiem, że zabrał z torebki żony zaledwie 180 zł, a nie 800, jak dowodzi prokuratura. Wyrok w tej sprawie zostanie ogłoszony we wtorek.