Mieszkaniec Lublina już prawie trzy miesiące czeka na pieniądze z odszkodowania. Po naszej interwencji sprawa ruszyła z kopyta.
- Każdą szkodę komunikacyjną zgłasza się u nich poprzez infolinię. Ja swoją zgłosiłem w ten sposób 15 stycznia. I do dziś nie dostałem pieniędzy - ubolewa pan Robert.
Jego samochód jest kupiony na kredyt, dlatego ubezpieczyciel wysłał zapytanie do banku o zgodę na wypłatę odszkodowania. Tylko, że uczynił to dopiero po 36 dniach (czyli 21 lutego) od momentu zgłoszenia incydentu przez naszego Czytelnika.
Nasz Czytelnik bombardował ubezpieczyciela telefonami regularnie. W połowie marca dowiedział się, że ubezpieczyciel ma teraz 14 dni na zakończenie likwidacji szkody, czyli że pieniądze powinny zostać wysłane w ubiegły czwartek.
- I znowu się zawiodłem. Zadzwoniłem tego dnia na infolinię i dowiedziałem się, że sprawa nie jest jeszcze zakończona, bo likwidator... był na urlopie. Dobrze że nie poszedł na zwolnienie, bo bym może za pół roku dostał pieniądze - denerwuje się pan Robert. - Okazuje się, że w tej firmie na wypłatę odszkodowania z polisy OC sprawcy oczekuje się prawie 3 miesiące. Jak można w dzisiejszych czasach tak traktować klienta?! Kto zwróci mi koszty wielu telefonów do firmy HESTIA, które wykonywane są na płatną infolinię, gdzie najpierw należy wysłuchać szeregu komunikatów a potem muzyki, zanim konsultant podniesie słuchawkę? I czy naprawdę potrzeba 36 dni, aby skompletować dokumenty wewnątrz firmy i wysłać do banku?
Najgorsze, że pan Robert, mimo próśb, nie mógł porozmawiać z kierownictwem firmy. Za każdym razem obsługiwała go inna osoba.
Po naszej interwencji sprawa nabrała biegu. Tego samego dnia została zamknięta, mimo że kilka godzin wcześniej panu Robertowi powiedziano co innego.
- Zapewniono mnie, że odszkodowanie zostało już wysłane do klienta przekazem pocztowym. Opóźnienie wynika z naszej winy. Przepraszamy klienta, że zbyt długo musiał czekać na odszkodowanie - mówi Joanna Kitowska, rzecznik Ergo Hestia.