Lubelska masakra dłutem: Ponad 60 kierowców z osiedla LSM musiało wczoraj rano wymienić koła i stać w kolejce do wulkanizatora
- Żona chciała rano na zakupy pojechać - mówi zdenerwowany Jerzy Kamiński, jeden z mieszkańców pobliskiego bloku. - Po chwili wraca i mówi, że mamy dwa kapcie. Wzięła w końcu taksówkę, a ja poszedłem na parking. Patrzę, a tu już paru sąsiadów koła wymienia.
- Szlag mnie trafił. Cholerni bandyci! Mieliśmy jechać na działkę. Dzieciaki były już gotowe, cieszyły się na wyjazd, a tu takie coś! - pieklił się pan Robert, właściciel fiata. - Dwie opony do wymiany!
W samo południe na ul. Jana Sawy i Pana Balcera kilkanaście osób wymieniało opony. W najbliższym czynnym zakładzie wulkanizacyjnym od rana była kolejka. - Jak przyjechałem o 10 rano, to szósty byłem - mówi Kamiński.
Z wstępnych ustaleń wynika, że wszystkie opony przebito szpikulcem lub dłutem. Do "akcji” doszło około 2 w nocy. Samochody miały poprzebijane koła tylko od strony jezdni. W żadnym nie było przebitych więcej niż dwie opony. I wszystkie przekłuto tym samym narzędziem.
- Kiedyś było to bardzo spokojne osiedle. Ale to się zmienia - dodaje Jakub Jończyk. - Rok temu w tym samym czasie w kilkunastu autach wybito szyby.
- To pewnie jakaś łobuzeria wracała z Juwenaliów i szła tędy na Czuby - wtóruje jedna z mieszkanek. - Nudziło im się, to wpadli na taki genialny pomysł. A ja muszę w niedzielę wymieniać koła. Jedno da się zwulkanizować, ale drugie do wyrzucenia. I 250 złotych poszło.
Część mieszkańców szuka winnych na miejscu. - To pewnie miejscowa młodzież tak się zabawiła. Ta, co wieczorami przesiaduje tu na ławkach i chleje. Na szczęście jest też więcej policyjnych patroli.
Ale winnych uziemienia tylu kierowców do wczoraj nie udało się funkcjonariuszom złapać.