Pod znakiem zapytania stanęła zmiana cen biletów komunikacji miejskiej. Przeciw podwyżkom wypowiadają się nawet radni z tej samej, co prezydent partii. A prezydent odpowiada: Jeśli bilety nie podrożeją, trzeba będzie odchudzać rozkłady jazdy.
– Nie zajęliśmy stanowiska w tej sprawie. Były głosy za podwyżką, były też przeciw – przyznaje Stanisław Podgórski, przewodniczący klubu radnych Platformy Obywatelskiej. – Obawiamy się, czy wzrost cen nie sprawi, że pasażerowie odwrócą się od komunikacji zbiorowej i przesiądą się do prywatnych samochodów. A skoro wydajemy tak duże pieniądze na zakup nowoczesnych autobusów, to nie możemy sobie pozwolić na to, by jeździły puste.
– Nie po to kupujemy nowe autobusy, by nie były wykorzystywane – przyznaje Krzysztof Żuk, prezydent miasta. I dodaje, że jeśli radni nie zaakceptują podwyżek, to nie wzrosną dochody ze sprzedaży biletów, na komunikację zabraknie 8 mln złotych i konieczne będą cięcia w rozkładzie jazdy. – I wtedy nowe autobusy nie będą wykorzystywane w takim stopniu, w jakim byśmy chcieli.
Proprezydencki klub PO ostateczną decyzję ma podjąć dopiero jutro. Zbierze się tuż przed sesją Rady Miasta. Największy klub, czyli Prawo i Sprawiedliwość, swą opinię miał wydać wczoraj. Jego posiedzenie trwało, gdy zamykaliśmy to wydanie gazety.
– Przecież między innymi po to uchwaliliśmy wprowadzenie od 1 kwietnia strefy parkingowej, by mieszkańcy korzystali z autobusów. Dlatego bardziej przychylam się do głosowania przeciw podwyżkom – mówi Sylwester Tułajew, szef klubu PiS.
– Moja propozycja jest uczciwa: nie podnosimy cen biletów okresowych, wprowadzamy nowe ułatwienia dla rodzin wielodzietnych – mówi Żuk. Po zmianach roczny bilet rodzinny za 10 zł przysługiwałby rodzinom mającym co najmniej czworo (teraz co najmniej pięcioro) dzieci i wydawany byłby każdemu członkowi rodziny (teraz tylko trzem osobom). Prezydent deklaruje też zwiększenie kwoty, za którą Miejski Ośrodek Pomocy Rodzinie mógłby kupować przejazdówki osobom najuboższym, mimo że tegoroczna pula jest wykorzystana niespełna w połowie.
Jakie ceny biletów proponuje prezydent
Wolimy kasować
W zeszłym roku wpływy ze sprzedaży biletów okresowych wyniosły niespełna 25 proc. całkowitych przychodów ze sprzedaży biletów, a w ciągu 10 miesięcy tego roku niespełna 28 proc.