![AdBlock](https://cdn01.dziennikwschodni.pl/media/user/adblock-logos.png)
![(Maciej Kaczanowski / Archiwum)](https://cdn01.dziennikwschodni.pl/media/news/2011/2011-12/LUBLIN_913246357_AR_-1_0.jpg)
Znamy już listę zarzutów, które Pawłowi Policzkiewiczowi, szefowi Powiatowej Inspekcji Sanitarnej, stawia przełożony, domagając się jego odwołania. Teraz przyszłością Policzkiewicza zajmie się prezydent Lublina.
![AdBlock](https://cdn01.dziennikwschodni.pl/media/user/adblock-logos.png)
Ale Słodziński zbytnio się nie rozpisał. Jako jedyne uzasadnienie wniosku podał utratę zaufania. Prezydent uznał, że to za mało i poprosił o więcej szczegółów. Odpowiedź właśnie wpłynęła do Ratusza.
Słodziński oskarża Policzkiewicza o to, że nie realizuje planów kontroli, skupiając się na akcjach, które mają przynieść rozgłos medialny.
Twierdzi, że w miasto wysyłane są osoby bez przygotowania merytorycznego, a kontrole wykraczają poza zakres ich obowiązków. Wspomina też o braku interwencji w sprawie gromadzenia śmieci w jednym z mieszkań na Czechowie, a także braku monitoringu jakości wody pitnej na podległym mu terenie.
– Nie będę tego komentować – ucina rozmowę Słodziński, gdy pytamy go o tę sprawę.
Policzkiewicz się broni: Jako jedyna stacja w województwie robimy tak wiele kontroli, także w weekendy. Rozgłos pomaga, bo kontrolowani bardziej boją się złej sławy niż mandatu. Zarzut o niekompetencji pracowników jest wzięty z powietrza. A w sprawie śmieci mam pismo od wojewódzkiego inspektora sanitarnego, by nie zajmować się takimi rzeczami.
Teraz ruch należy do Ratusza.
– Obecnie analizujemy pismo Janusza Słodzińskiego, na razie trudno powiedzieć, kiedy zapadną decyzje – mówi Katarzyna Mieczkowska-Czerniak, rzecznik prezydenta miasta.
Przejrzał skład odurzających specyfików i doszedł do wniosku, że można je podciągnąć pod suplementy diety, czyli środki spożywcze. A sklep nie miał pozwolenia na handel żywnością.
Szef lubelskiego sanepidu chciał też badać prostytutki, walczył z łapownictwem – żeby zabezpieczyć się przed próbami korupcji, zaczął nagrywać wszystkie rozmowy, które odbywają się w jego gabinecie. W ostatnich wyborach parlamentarnych bez powodzenia startował do Senatu jako kandydat niezależny.