Takiej kwoty domaga się przed sądem w Lublinie Mieczysława Pascoe. Ma być to rekompensata za krzywdy, jakich doznała w związku z pozbawieniem wolności jej ciężarnej matki oraz za pierwsze miesiące swojego życia, które spędziła w więzieniu na Zamku w Lublinie.
Matka pani Mieczysławy – Regina Jawor pseudonim „Rena” – była sanitariuszką w 27. Wołyńskiej Dywizji Piechoty Armii Krajowej, w oddziale działającym w powiecie łuckim. Ojciec kobiety – Mieczysław Jawor ps. „Chmiel” – działał w ruchu oporu m.in. w Tomaszowie Lubelskim. Po II wojnie światowej był kierownikiem drukarni antykomunistycznego zrzeszenia Wolność i Niezawisłość i redaktorem pism „Ziarno” oraz „Nowy Zew”. Żona była wtedy zecerką drukarni stworzonej w specjalnie przystosowanej piwnicy jednej z szop w powiecie hrubieszowskim. Składała nielegalne ulotki, pisma i broszury, a potem rozwoziła je po okolicy i dostarczała do pociągów, którymi były one kolportowane.
„Dziecko bandytów”
Działalność nielegalnej drukarni w marcu 1946 r. przerwali funkcjonariusze Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Lublinie. Niedługo później małżonkowie ze swoją pierwszą, roczną córką Anną (później trafiła ona do domu dziecka – red.) zostali zatrzymani i trafili do więzienia na lubelskim Zamku. Regina była wtedy w drugiej ciąży.
– Mimo to poddawano ją intensywnym i ciężkim przesłuchaniom, podczas których używano przemocy fizycznej i psychicznej – czytamy we fragmencie uzasadnienia wniosku. Dalej informacja, że więźniowie polityczni byli traktowani gorzej od innych zatrzymanych. – Pomimo wulgarnych, poniżających przesłuchań, nie przyznawała się do zarzucanych jej czynów, twierdząc, iż w Koniuchach, gdzie znajdowała się drukarnia, zajmowała się wyłącznie gotowaniem, praniem i sprzątaniem, a o tajnej prasie nic nie wiedziała.
W sierpniu 1946 bez asysty lekarza i opieki medycznej Regina urodziła córkę Mieczysławę.
Pierwsze tygodnie były bardzo trudne. Niedożywiona i zestresowana kobieta miała problemy z laktacją. Nie miała ubranek dla dziecka. Cierpiała przez brak kontaktu z mężem i pierwszym dzieckiem. Przeżyła prawdopodobnie tylko dzięki głodówce, jaką prowadziły współwięźniarki, domagając się dla Reginy dodatkowej zupy i pół litra mleka. Kobieta z dzieckiem została zwolniona z więzienia w marcu 1947 r., ale konsekwencje były odczuwane też później.
– Mieczysława była wyszydzana w rodzinnej miejscowości oraz szkole, do której uczęszczała, m.in. przezywano ją dzieckiem bandytów – czytamy we wniosku. – Rodzice byli zmuszeni do częstych przeprowadzek, a Regina i Mieczysław Jawor przez wiele lat mieli problemy ze znalezieniem pracy.
Zamiast 15 mln zł – jeden milion
Pani Mieczysława, która obecnie nazywa się Pascoe, uważa, że pobyt na Zamku przyczynił się do tego, że w 1948 r. zachorowała na chorobę Heinego-Medina. Kobieta dziś porusza się o kulach i jest w stanie przejść jednorazowo nie więcej niż 100 metrów. Ma problem z chodzeniem po schodach, z korzystaniem z komunikacji miejskiej czy z pracami domowymi.
Domaga się teraz zadośćuczynienie. Dlaczego dopiero po 75 latach? – Część osób, w tym wnioskodawczyni, nie wiedziało o tym, że ma taką możliwość. Dodatkowo nowelizacja otwierająca drogę do wniesienia roszczeń o zadośćuczynienie i odszkodowanie w związku z urodzeniem się w więzieniu, na skutek doznanych przez matkę wnioskodawczyni represji ze strony władz państwa, została wprowadzona do ustawy dopiero w 2018 roku – tłumaczy Anna Bufnal, radca prawna reprezentująca panią Mieczysławę, która wcześniej reprezentowała też Magdalenę Zarzycką-Redwan. Kobieta urodziła się w więzieniu na Zamku w 1949 roku i przebywała tam ponad dwa lata, mimo że jej matka zmarła po porodzie. Kobieta walczyła o 15 mln zł zadośćuczynienia. Przyznano jej 1 mln zł.