Oddział Narodowego Funduszu Zdrowia w Lublinie wydaje 684 złotych rocznie na leczenie jednego swojego ubezpieczonego. Po Podlasiu i Lubuskiem to najmniej w kraju. To także mniej niż średnia krajowa, która wynosi 740 zł.
– Około 50 proc. z 680-złotowej rocznej stawki idzie na szpitale – mówi Andrzej Kowalik, zastępca dyr. ds. finansowych w NFZ w Lublinie. – 20,5 proc. na refundację leków, 13 proc. na podstawową opiekę zdrowotną, 7 proc. na specjalistykę, 4 proc. na stomatologię.
O tym, że pieniędzy w lubelskiej służbie zdrowia brakuje, wiadomo powszechnie. – Jestem za tym, żeby wyrównać te dysproporcje. Miał to zrobić fundusz zdrowia. Gdyby wprowadzić takie samo finansowanie w całym kraju, nasz region zyskałby dodatkowe miliony – uważa Ryszard Sekrecki, dyr. Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Lublinie.
Zdaniem dyr. Sekreckiego, gdyby fundusz płacił za usługi wykonane ponad zakontraktowane limity być może wystarczyłoby na bieżącą działalność. – Ale już na zakup sprzętu, podwyżki dla personelu, pokrycie długów potrzeba byłoby dodatkowych nakładów – dodaje. – Trudno powiedzieć o ile trzeba byłoby zwiększyć roczną stawkę na leczenie jednego ubezpieczonego, aby na to wszystko wystarczyło.
Pieniędzy na leczenie mieszkańców Lubelszczyzny jest tak mało, ponieważ przychody lubelskiego oddziału NFZ są mniejsze niż innych oddziałów w kraju. A przychody biorą się ze składek zdrowotnych płaconych przez każdego z nas (8 proc. dochodów). Im wyższe płace w regionie, tym więcej pieniędzy w oddziale funduszu. Natomiast średnia zarobków w woj. lubelskim jest niska i wynosi 1,8 tys. zł. Dla porównania w województwie mazowieckim – 2,8 tys. zł, śląskim – 2,2 tys. zł.