Sprawą kierowcy, który ciągnął swojego psa za samochodem zajęła się prokuratura. Śledczy będą przesłuchiwać świadków. Możliwe, że mężczyzna będzie musiał oddać czworonoga
Do makabrycznego incydentu doszło w połowie listopada ubiegłego roku, w podlubelskim Motyczu. Pies przywiązany był smyczą do haka holowniczego. Mężczyzna miał ciągnąć zwierzaka przez około dwa kilometry. – Zatrzymał się dopiero w Kozubszczyźnie, kiedy doganiał go inny samochód z włączonym klaksonem – relacjonowali pracownicy stowarzyszenia Lubelski Animals, którzy powiadomili o sprawie śledczych.
Po tym, jak zdjęcia hondy ciągnącej psa trafiły do internetu, kierowca auta sam zgłosił się na policję. Tłumaczył, że pies biegał za kurami sąsiadów, był więc trzymany w domu i wyprowadzany na smyczy. Mężczyzna wyjaśnił, że feralnego dnia rozładowywał drewno na podwórku. Pies był obok, na smyczy zaczepionej o hak auta. W pewnej chwili do gospodarza zadzwoniła siostra z prośbą o pomoc. Mężczyzna wsiadł do samochodu i ruszył w drogę. Przejechał około dwóch kilometrów, docierając do Motycza.
Wtedy miał zadzwonić do niego syn. Powiedział, że na podwórku nie ma psa i czy nie wie, co się z nim stało. Kierowca przypomniał sobie wówczas, że przyczepił smycz do haka swojego auta. Kierowca przekonywał policjantów, że nie widział czworonoga, bo ten mógł schować się pod autem. Po telefonie od syna, zatrzymał się i zabrał psa do auta. Pojechał z nim do najbliższego weterynarza, a później do kliniki w Lublinie. Pies nie odniósł poważnych obrażeń.
Tłumaczenia kierowcy nie wyjaśniły wszystkich wątpliwości. W środę sprawa została bowiem przekazana do prokuratury. Śledczy zaplanowali już przesłuchania i konfrontacje pierwszych świadków.
– Jest również decyzja o powołaniu biegłych weterynarzy, którzy ocenią stan zdrowia i obrażenia odniesione przez psa – mówi Małgorzata Samoń, szefowa Prokuratury Rejonowej Lublin – Północ.
Prokurator skierował również do wójta gminy Konopnica wniosek o rozważenie przepadku zwierzęcia.
Postępowanie w sprawie kierowcy powinno zakończyć się w lutym.