Marzec jest miesiącem świadomości raka jajnika oraz endometriozy. Obie choroby są podstępne i często wykrywalne w zaawansowanym stadium.
Rak jajnika nie jest „zarezerwowany” dla jednej grupy wiekowej, ale dotyka kobiet na różnym etapie życia. W tym miesiącu szczególnie wspomina się chorobę, która przez większość czasu może nie dawać o sobie objawów. Z tej okazji, z dziennikarzami spotkali się specjaliści z Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego nr 1 w Lublinie oraz ich pacjenci. Z rakiem jajnika zmaga się pani Edyta, u której symptomy późno dały znać o chorobie. W środę, pacjentka przeszła operację.
- Rano miałam silne zawroty głowy, ale już jest dobrze i będę próbowała wstawać. O chorobie dowiedziałam się raczej w sposób niestandardowy. Nie spodziewałam się takiego werdyktu. Pojawiły się u mnie zaburzenia oddychania, z powodu powiększającego się obwodu brzucha, a to skłoniło mnie do wizyty u lekarza. Wcześniej czułam się dobrze, nic nie wskazywało na chorobę. Wydaje mi się, że przy chorobach pierwszy taki symptom, który się pojawia to np. ból gardła, zęba, palca, a mi nie było kompletnie nic. Dopiero tak naprawdę ten styczeń i większy brzuch, który rósł z godziny na godzinę. Tę chorobę nazywa się cichym zabójcą. Zabija, nim da o sobie znać. Trzeba być bardzo czujnym – wspomina pani Edyta, pacjentka USK1.
W dużej ilości przypadków, choroba jest wykrywalna w III lub IV stadium. Szpital przy ul. Staszica zajmuje się kompleksowym leczeniem nowotworów ginekologicznych od 5 lat.
- Większość wykrytych chorób jest incydentalna. Najczęściej są to pacjentki ze zidentyfikowanej grupy ryzyka, które są regularnie badane, u których znajdziemy wczesną torbiel, która jest w nowotworem. Najczęstsze jest trzecie stadium, czyli choroba jest już rozsiana w jamie brzusznej, bądź czwarte to znacznie rzadziej, w którym przerzuty są poza jamą brzuszną. Prowadzimy szereg programów profilaktycznych w zakresie raka jajnika. Wszystkie guzy, są badane w naszej klinice pod kątem genetycznym, żeby identyfikować rodziny z grup ryzyka u tych pacjentek, u których możemy pomóc i proponować później profilaktyczne wycięcie tych narządów w adekwatnym wieku. Prowadzimy też szereg terapii celowanych i programów lekowych, które szpital realizuje w zakresie programów B50 w zakresie leczenia lekami antyangiogennymi, inhibitorami parp – mówi dr n. med. Krzysztof Kułak I Klinika Ginekologii Onkologicznej i Ginekologii USK1.
Lekarze wskazują, że w Polsce rocznie rozpoznawanych jest 4500 nowych przypadków zachorowań, a 3500 kobiet umiera. W profilaktyce tego nowotworu istotny jest prozdrowotny tryb życia, regularne badania USG i wizyty u ginekologa, a także badanie genetyczne na obecność mutacji BRCA1 i BRCA2 w przypadku kobiet z grupy wysokiego ryzyka.
Marzec to również miesiąc świadomości endometriozy. Jak wyjaśniają lekarze, jest to migrowanie endometrium do wewnątrz, do otrzewnej zamiast standardowe wydalanie go podczas miesiączki. Choroba może dotykać nawet dziewczyn w wieku 14 lat.
- Leczenie endometriozy jest kompleksowe, czyli farmakologiczne, chirurgiczne. Endometrioza u wielu pań upośledza płodność. Trudno powiedzieć ile osób choruje, bo wiele pań nie wie. Nadal niestety słyszy się, że kobietę ma boleć miesiączka i tak ma być. Natomiast uważa się, że każda pani ma endometriozę, tylko nie każdy o tym wie albo nie u każdej się to objawia. Myślę, że to dotyczy ok. 20-30 proc. populacji. Może być bardzo mało zaawansowana, bezobjawowa choroba, która nie wymaga leczenia, ale są też panie, u których choroba daje bardzo dużo dolegliwości bólowych, daje wszczepy, które naciekają na jelita. W tym tygodniu operowaliśmy u nas dwie panie, gdzie choroba naciekała na pęcherz moczowy i te guzy były cztero i pięciocentymetrowe. Właściwie dobrze zebrany wywiad wystarcza do diagnozy – informuje prof. dr hab. n. med. Rafał Tarkowski, kierownik Kliniki Ginekologii Onkologicznej i Ginekologii USK1.
Przypadek choroby, która naciekała na pęcherz spotkał panią Karolinę, która niedawno przeszła operację.
- U mnie to była endometrioza, która weszła mi w pęcherz moczowy i w mięśnie, także była konieczność usunięcia części pęcherza moczowego i mięśnia. Na szczęście wszystko się udało. Jestem w drugiej dobie po operacji i czuję się bardzo dobrze, rokowania też są bardzo dobre. Jeżeli chodzi o objawy to czułam je od pół roku. Nie sugerowały żadnego schorzenia ginekologicznego, bo to był ból brzucha, pleców, problemy z układem moczowym. W końcu dostałam bardzo silnego bólu brzucha, co wskazywało na problemy z drogami żółciowymi i w tomografii komputerowej okazało się, że to jest endometrioza. Teraz na pewno muszę trochę zmienić dietę i przede wszystkim zachęcam wszystkie kobiety do wizyty u ginekologa przynajmniej raz w roku i to do takiej porządnej, bo jednak wczesne wykrycie to sukces – opowiada pani Karolina, pacjentka.