Jest po trzech operacjach, ma zaawansowaną osteoporozę i cierpi na nieustające bóle głowy. Już dwa razy stawiła się na wyznaczoną wizytę w poradni leczenia bólu w Instytucie Medycyny Wsi w Lublinie. Lekarza nigdy w gabinecie nie było.
Pani Anna z Lubartowa przeszła trzy operacje. Ma usunięte dwa dyski i odcięte nerwy potyliczne. Zmaga się też z osteoporozą. W czerwcu dostała skierowanie od lekarza rodzinnego do poradni leczenia bólu w Instytucie Medycyny Wsi w Lublinie. Wizyta miała się odbyć jeszcze w lipcu.
– Zależało mi, żeby dostać się do poradni leczenia bólu jak najszybciej, bo to dla mnie jedyna szansa na w miarę normalnie funkcjonowanie. Ból głowy, który pojawił się po operacjach, towarzyszy mi codziennie, a leki przeciwbólowe, nawet te najsilniejsze przestały już działać – mówi pani Anna. – Kiedy jednak przyszłam do poradni w wyznaczonym terminie usłyszałam, że pani doktor poszła na urlop. Rejestratorka twierdziła, że nie mogła się do mnie dodzwonić, żeby mnie o tym fakcie poinformować. Okazało się, że w dokumentach mój numer telefonu był błędnie zapisany.
Pacjentka podała więc prawidłowy numer. Dostała też termin kolejnej wizyty – początek sierpnia.
– Niestety, sytuacja powtórzyła się. Gdy przyszłam do poradni usłyszałam, że pani doktor musiała wcześniej wyjść i znowu nie zostanę przyjęta. Okazało się, że pani z rejestracji dzwoniła do mnie, ale ponownie na błędny numer – opowiada mieszkanka Lubartowa. – Poprosiłam o ankietę satysfakcji, którą mogą wypełnić pacjenci. Okazało się, że w rejestracji ich nie ma. Nie dostałam jej też w sekretariacie, bo ze względu na upały, pracownicy dostali zgodę na wcześniejsze wyjście z pracy. Dla mnie to nie do pomyślenia. Nikt mnie nawet nie przeprosił.
Pani Anna ze względu na zaawansowaną osteoporozę nie powinna nawet podróżować busem.
– Mieszkam w Lubartowie, więc musiałam się jakoś dostać do Lublina. Niestety dwa razy jechałam na darmo. To paradoksalne, że mogę sobie pogorszyć zdrowie jadąc do lekarza – denerwuje się kobieta. – Kolejną wizytę ma wyznaczoną na koniec sierpnia. Mam nadzieję, że tym razem zostanę przyjęta.
Co na to dyrekcja Instytutu Medycyny Wsi?
– Bardzo przepraszamy pacjentkę, że doszło do takiej sytuacji. Nigdy więcej się to nie powtórzy – zapewnia Magdalena Czarkowska, zastępca dyrektora IMW ds. medycznych. – Dopilnuję, żeby wizyta wyznaczona na koniec sierpnia na pewno się odbyła, a pacjentka otrzymała poradę. Dzień wcześniej zadzwonimy też do niej z przypomnieniem o wizycie – dodaje.