Po niedzieli wznowiona ma być przebudowa torów między Lublinem a Dęblinem – twierdzi spółka PKP Polskie Linie Kolejowe. Sama zamierza dokończyć prace przerwane przez włoską firmę Astaldi, która zostawiła na lodzie swoich podwykonawców. Przedsiębiorcy czekający na zapłatę znowu tracą cierpliwość – wraca groźba blokady dróg
Przebudowa stanęła, bo najpierw Włosi stwierdzili, że rezygnują z kontraktu, a później kolej ogłosiła, że to ona zrywa kontrakt. W poniedziałek ogłoszono, że przerwane prace zostaną wznowione bez długotrwałego przetargu na nowego wykonawcę. Kolej zrobi to własnymi siłami.
– Roboty będą prowadziły spółki zależne PKP Polskich Linii Kolejowych – ogłasza Mirosław Siemieniec, rzecznik PKP PLK. – W przyszłym tygodniu planowane jest wznowienie prac.
O takim rozwiązaniu pisaliśmy już miesiąc temu. – Jedną z opcji jest wprowadzenie na budowę naszych spółek zależnych – przyznał w rozmowie z nami Arnold Bresch z zarządu PKP PLK. W poniedziałek okazało się, że kolej sięga po ten scenariusz. – To jest najszybsze rozwiązanie – mówi Siemieniec.
W jakim czasie może być dokończona przebudowa szlaku Lublin-Dęblin? – Nie składamy jeszcze deklaracji, zobaczymy po pierwszych tygodniach – odpowiada rzecznik Polskich Linii Kolejowych. – Chcielibyśmy w przyszłym roku przywrócić ruch na zamkniętym odcinku.
Dokończenie prac okazuje się łatwiejszą częścią sprzątania po Włochach. Trudniejsze są na razie rozliczenia z podwykonawcami, którzy nie dostali od Astaldi należnej im zapłaty. Pieniądze ma im wypłacać bezpośrednio spółka PKP PLK. W jej lubelskim zakładzie doszło w poniedziałek do kolejnego spotkania z podwykonawcami. Uczestniczył w nim również wojewoda, który tydzień temu zapewniał, że dziennikarze będą mogli się przysłuchiwać rozmowom. – Ja nie widzę przeszkód – mówił dziennikarzom wojewoda Przemysław Czarnek. – Ja nie mam nic do ukrycia, zapraszam serdecznie.
Dziennikarzy jednak nie wpuszczono, więc przebieg rozmów znamy tylko z relacji stron. – Atmosfera spotkania była rzeczowa – twierdzi rzecznik PKP PLK, który informuje, że podwykonawcom wypłacono dotąd 24 mln zł, ale Astaldi „mimo medialnych deklaracji o współpracy z podwykonawcami, nie przyjmuje dokumentów, a to wydłuża procedury”.
Ze strony przedsiębiorców domagających się zapłaty usłyszeliśmy natomiast, że wciąż aktualna jest groźba protestu polegającego na blokadzie dróg, bo kolej nie chce płacić tyle, ile oczekują podwykonawcy Astaldi. Kolejne rozmowy zaplanowano na 29 października.