Wszystko wskazuje na to, że dziś prezydent znów przegra walkę o uchwalenie budżetu miasta.
Dziś na sesji drugie podejście do budżetu. Uchwała miała być przyjęta w grudniu. Ale wtedy radni PiS żądali kolejnych przerw, czekając na wieści z sejmiku województwa, gdzie ważyły się losy ich partyjnego kolegi, Andrzeja Pruszkowskiego.
Gdy Pruszkowski za sprawą PO stracił fotel przewodniczącego sejmiku, miejscy radni PiS zdjęli projekt budżetu z porządku obrad. Problemów z tym nie mieli, bo mają w radzie 16 z 31 głosów. Oficjalnie mówili o swych zastrzeżeniach do projektu, choć wcześniej, w komisjach rady, nie głosowali przeciw prezydenckiemu budżetowi.
Odwołanie Pruszkowskiego przekreśliło koalicji PiS-PO w sejmiku, a analogiczne "małżeństwo” w Ratuszu oparte było na tej samej umowie koalicyjnej. Mimo to PiS twierdził, że jest gotów rozmawiać o poparciu projektu z prezydentem z PO.
Rozmowy nie przyniosły porozumienia. - Wciąż mamy wiele uwag - stwierdził Piotr Kowalczyk, szef klubu PiS, pytając m.in. o to skąd prezydent weźmie pieniądze na podwyżki dla nauczycieli. Jego klubowi koledzy chcą, by prezydent poprawił swój projekt. - Nie będzie żadnej autopoprawki - zapowiada jednak Adam Wasilewski, prezydent miasta.
Niespodziewanie do krytyków dołączyli dwaj radni PO: Marcin Nowak i Michał Widomski. Na wtorkowym posiedzeniu Komisji Budżetowo-Ekonomicznej Rady Miasta poparli wystąpienie do prezydenta o wycofanie projektu z obrad.
Co będzie dalej? W Ratuszu mało kto wierzy, że PiS zagłosuje dziś za budżetem, bo radni tej partii będą czekać na poniedziałkową decyzję sejmiku w sprawie odwołania ich kolegi, Jarosława Zdrojkowskiego z funkcji marszałka województwa.
Ponowne wycofanie budżetu z obrad będzie dziś trudne. - Potrzeba do tego 16 głosów - mówi Jacek Zarębski, szef Biura Rady Miasta. Ponieważ radny Piotr Więckowski jest za granicą, PiS-owi zabraknie jednego głosu. W PO raczej go nie znajdzie. - Nie zagłosuję za zdjęciem projektu - mówi Nowak. - Ja też nie - wtóruje mu Widomski. - Na dziś nie mamy takiego zamiaru - zapewnia Monika Wac, radna lewicy.
Radnym PiS pozostaje tylko przerwanie sesji. Praktyka jest taka, że gdy klub o przerwę poprosi, to jest ona zarządzana. A przerwę można zarządzić choćby i do poniedziałku.
Jeśli radni nie uchwalą dziś budżetu prezydent sięgnie po plan awaryjny. - Zwołam nadzwyczajną sesję poświęconą wyłącznie budżetowi i radni będą musieli zająć w tej sprawie stanowisko - mówi Wasilewski.
Ale i ten plan można zablokować. Co prawda sesję trzeba zwołać w ciągu 7 dni od wniosku prezydenta i bez jego zgody nie można zmienić porządku obrad, ale można ja za to przerwać. - Prawo na to pozwala - mówi Zarębski.
Jeśli do końca marca radni nie uchwalą żadnego budżetu, to ustali go zastępczo Regionalna Izba Obrachunkowa. - Ale to może poważnie utrudnić miejskie inwestycje - ostrzega prezydent.