Czy ryby z Zalewu Zemborzyckiego można jeść? Odpowiedzi na to pytanie udzielą do końca roku pracownicy Polskiej Akademii Nauk.
Zalew przyciąga coraz więcej amatorów łowienia ryb. – Widzimy, że miejsce jest bardzo popularne wśród wędkarzy. Z tego powodu podjęliśmy decyzję o przeprowadzeniu badań, jakich do tej pory nie było – tłumaczy Andrzej Poncet z Wydziału Ochrony Środowiska UM Lublin.
Ratusz zdecydował się sprawdzić, czy ryby, które pływają w zalewie, nadają się do jedzenia. – Ryby mogą akumulować w sobie toksyny, produkowane przez sinice. Zobaczymy, czy ich ilość w organizmach nie jest zbyt duża – dodaje.
Gdyby człowiek został poddany działaniu zbyt dużej ilość toksyn pochodzących od sinic, mogłoby się to m.in. skończyć zmianami naskórka. – A jedna z toksyn atakuje układ nerwowy, to dość niebezpieczne – zaznacza Poncet. Jednak urzędnicy do tej pory nie mieli sygnałów o przypadkach zatrucia czy zachorowania ludzi korzystających z wody w zalewie.
– Łowię tu co kilka dni. Jeśli zdarzy mi się jakaś większa ryba długości 30 cm, to smażę ją – mówi wędkarz Stanisław Nowicki. – Nigdy nie miałem żadnych problemów ze zdrowiem po tym, co zjadłem – dodaje.
Czy ryby z zalewu można bezpiecznie jeść, okaże się pod koniec roku. – Na przełomie sierpnia i września będzie odłów ryb. Badania potrwają do listopada–grudnia i wtedy będzie można przedstawić wyniki – wyjaśnia Poncet.
Pracownicy Polskiej Akademii Nauk, którzy prowadzą akcję dla Ratusza, będą odławiali po 8 sandaczy i leszczy – czyli tych ryb, których jest w zalewie najwięcej.
Następnie zbadają ich organy wewnętrzne, m.in. skrzela i wątrobę. Urzędnicy wierzą, że ryby są zdrowe. A jeśli jest inaczej? – Trudno powiedzieć, nie przygotowywaliśmy się jeszcze do takiego scenariusza – dodaje Poncet.