Władze miasta nie zbudują w tym roku obiecywanej drogi do przystanku kolejowego Lublin Zachodni. Chodzi o ulicę, która zapewniałaby dojazd i dojście do peronu z pętli komunikacji miejskiej przy os. Poręba. Urzędnicy tłumaczą, że miasta nie stać na budowę z powodu kryzysu wywołanego epidemią
Na skraju dzielnicy Czuby jest prawie wszystko, czego trzeba do stworzenia węzła przesiadkowego. Z jednej strony jest duża pętla komunikacji miejskiej „os. Poręba”, do której kursują cztery linie autobusowe i pięć trolejbusowych. Z drugiej strony jest nowy przystanek kolejowy Lublin Zachodni, na którym stają wszystkie pociągi osobowe i pospieszne jadące do Warszawy, Puław, Dęblina, Radomia, Krakowa, Kielc, Katowic, Wrocławia, Łodzi, Poznania i wielu innych miast Polski.
Brakuje tylko drogi
Dojście z autobusu do pociągu jest dziś kłopotliwe. Piesi muszą schodzić z górki stromą ścieżką, która po deszczu staje się błotnista i śliska. Nawet bez deszczu trudno prowadzić walizkę na kółkach, nie wspominając o wózku dziecięcym. Dla osoby na wózku inwalidzkim to ścieżka nie do pokonania.
Także samochodem niełatwo dojechać do peronu: albo osiedlowymi uliczkami przez Szafirową do ul. Węglinek, albo naokoło przez al. Kraśnicką, z której koło kościoła w Konopnicy trzeba skręcić w Bełżycką, a następnie wyboistą ul. Węglinek.
To właśnie przy ul. Węglinek zaczyna się równa, asfaltowa część drogi będącej dojściem i dojazdem do peronu. Tę część zbudowała kolej, która wywiązała się ze swoich obietnic. Swoich nie spełniły dotąd władze miasta, które miały budować drogę od pętli do ul. Węglinek.
Siedem lat obietnic
Już siedem lat temu prezydent deklarował, że zapewni drogę do peronu, który wtedy był jeszcze w planach. – Jesteśmy przygotowani, by w odpowiednim momencie zrobić drogi dojazdowe – mówił nam w kwietniu 2013 r. Krzysztof Żuk, chociaż liczył na to, że kolej zmieni plany i zbuduje peron bliżej granicy miasta.
– Kolej podtrzymała swoje stanowisko i będziemy musieli się do tego dostosować – mówił Żuk jesienią 2015 r. – Zarząd Dróg i Mostów będzie musiał na nowo przygotować koncepcję.
2,5 roku po tej deklaracji zapowiadany dokument wciąż nie był gotowy. – W tym roku opracujemy koncepcję – zapewniał w marcu 2018 r. Karol Kieliszek z biura prasowego Ratusza. – Gdy powstanie, będziemy mogli zlecić projekt i budowę.
W grudniu 2019 r. z Lublina Zachodniego zaczęły kursować pociągi, ale droga nie powstała nawet na papierze. Mimo to Ratusz zapewniał, że zbuduje ją w kolejnym roku.
– W projekcie budżetu na 2020 rok zabezpieczyliśmy rezerwę celową na zadania drogowe w dzielnicach – informowała Katarzyna Duma, rzeczniczka prezydenta. – W ramach tych środków zrealizowany będzie ciąg komunikacyjny, który połączy ul. Granitową z ul. Węglinek.
Teraz okazuje się, że… w budżecie jednak nie ma pieniędzy na zapowiadaną drogę.
Koncepcji wciąż brak
O budowę drogi dopytuje ratuszowa opozycja. – Proszę o informację, co jest w tym kierunku planowane – apelował do prezydenta miejski radny Zbigniew Ławniczak (PiS), który wysłał takie pytanie już pod koniec lutego. Po miesiącu doczekał się pisma od zastępca prezydenta miasta, który informował, że „w związku z trwającymi uzgodnieniami” odpowiedź będzie gotowa dopiero pod koniec kwietnia.
Wspomniane „uzgodnienia” skończyły się stwierdzeniem, że budowa „wymaga zabezpieczenia środków finansowych w budżecie miasta”, a na to na razie nie ma szans.
– Pogarszająca się kondycja finansowa miasta, wywołana zmianami ustawowymi w podatku PIT oraz obostrzeniami związanymi z przeciwdziałaniem epidemii, aktualnie wyklucza wprowadzenie wnioskowanych zmian do tegorocznej uchwały budżetowej – odpisał radnemu Artur Szymczyk, zastępca prezydenta miasta.