Rozważamy złożenie wniosku o odwołanie przewodniczącego Rady Miasta - mówi Sylwester Tułajew, szef klubu PiS. Wniosek nie przejdzie dopóki prezydent ma większość w radzie. A radna PO, której nieobecność ostatnio zaburzyła układ sił zapewnia, że frontu nie zmienia
Mimo to PiS "zastanawia się” nad złożeniem wniosku o odwołanie z funkcji przewodniczącego rady Piotra Kowalczyka ze Wspólnego Lublina. Powód? - Chodzi o komisję do spraw nagród kulturalnych miasta - wyjaśnia Sylwester Tułajew, szef klubu PiS. Zgodnie z miejską uchwałą, w składzie takiej komisji są dwie osoby wskazane przez przewodniczącego. A ten wskazał dwójkę radnych PO: Michała Krawczyka i debiutującą w radzie Annę Ryfkę.
- Radny Krawczyk był już w tej komisji w poprzedniej kadencji, a radna Ryfka, z którą rozmawiałem, chce wnieść świeże spojrzenie na sprawy kultury - stwierdza Kowalczyk.
- Prawo i Sprawiedliwość po raz kolejny jest wykluczane, choć jest największym klubem w radzie. Nie zgadzamy się z takim podejściem do sprawy. Radni PO i WL zagarnęli wszystkie komisje stałe w Radzie Miasta - oburza się Tułajew. - Przewodniczący rady nie rozumie swojej roli, dba tylko o PO. Rozważamy wniosek o jego odwołanie. Kiedy obejmował stanowisko głośno mówił o niepatrzeniu na barwy polityczne i o szerokiej współpracy. Dziś widzimy, że te słowa nie mają odzwierciedlenia w postępowaniu.
Kowalczyk reaguje ostro: - Radny Tułajew już nie raz mówił, że będzie składać wniosek o moje odwołane. Zawsze jest to spowodowane frustracją pana Tułajewa, że jego ukochana funkcja przewodniczącego Rady Miasta nie należy do niego - mówi przewodniczący. - Ja spotkałem się z jego strony ze wszystkimi możliwymi zarzutami i wcale się nie zdziwię, jeśli jutro usłyszę, że jeżdżę po mieście czarną wołgą i porywam dzieci.
Do zmiany przewodniczącego Rady Miasta trzeba bezwzględnej większości głosów. Oznacza to, że liczba głosów za odwołaniem musi być większa od sumy głosów przeciwnych i wstrzymujących się. W obecnym układzie sił PiS teoretycznie nie ma szans na taki wynik, choć głosowanie w tej sprawie jest tajne, co oznacza, że oficjalnie nikt nie wie, jak głosował jego kolega.
Nie oznacza to jednak, że koalicja może spać spokojnie, bo na ostatniej sesji to ona miała problem. Wszystkie ważne głosowania kończyły się remisem przez nieobecność jednej z radnych, Beaty Stepaniuk-Kuśmierzak. Spytaliśmy ją wprost, czy zamierza przechodzić do opozycji. - Wprost odpowiadam: nie - odpisała radna.
• Czy PiS chce zmienić układ sił?
- Zobaczymy - odpowiada Tułajew.