Prokuratura postawiła doktorowi nie tylko zarzut błędu w sztuce lekarskiej. Okazało się, że Edward M. wziął od męża tej samej pacjentki 500 zł za operację. Potem sfałszował dokumentację lekarską. Wpisał w niej, że stan kobiety po operacji był znacznie lepszy niż faktycznie.
– Z opinii powołanego przez nas biegłego wynika, że wpisy w historii choroby kobiety nie oddają tego, co działo się na stole operacyjnym – mówi Andrzej Jeżyński, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Lublinie. (er)