Po latach starań i dzięki pomocy ludzi dobrej woli spełniło się największe marzenie 21-letniego Dominika z Zamościa. Wczoraj odebrał w Poznaniu wartą ponad 80 tysięcy złotych sterowaną myślami protezę ręki. I zaraz nalał sobie coli.
Do Poznania pojechał w niedzielę i na bieżąco informował nas o postępach prac nad jego protezą. – W poniedziałek zrobili mi nowy lej, bo kikut zmienił obwód. Później sprawdzaliśmy jeszcze impulsy i poruszałem dłonią. We wtorek zrobiony został lej właściwy i dopasowano łokieć, w środę trwało dopieszczanie szczegółów, a w czwartek miałem ostatnią przymiarkę.
Wczoraj odebrał protezę: lej z włókna węglowego jest w kolorze czarnym. Do niego przymocowane są szyny, które trzymają przedramię. Tam jest też przycisk do włączania protezy, a w środku cała elektronika.
– Na dłoń nakładam rękawicę imitującą skórę. Wszystko trzyma się na szelkach prowadzonych przez plecy pod lewą pachę. Tak to wygląda – wyjaśnia Dominik.
Kibicowała mu cała rodzina. – Czekamy z niecierpliwością na powrót syna – powiedziała nam wczoraj Janina Turczyniak. – I zastanawiamy się, jak przyzwyczai się do drugiej ręki.
Bo Dominik nie miał amputacji, on po prostu urodził się bez prawego przedramienia.
– Na pewno wszystko będzie OK. – wierzy Mateusz Maluha, kolega Dominika. – W końcu spełniło się jego marzenie. Gdy tylko wróci wpadniemy do niego zobaczyć jak się czuje i jak działa jego ręka.
Najnowszej generacji proteza mioelektryczna kosztuje ponad 80 tys. złotych. Rodziny nie stać było na taki wydatek, Dominik nie ma nawet renty. A państwo refunduje jedynie protezy podstawowe.
Dwa lata temu chłopak, znany w Zamościu raper, przekonał się, jak wielu ma przyjaciół. W mieście ruszyły zbiórki pieniędzy na protezę. Do akcji włączyły się szkoły, firmy oraz instytucje. Organizowano koncerty charytatywne, młodzież zbierała plastikowe nakrętki do butelek.
– Moja młodsza siostra wszędzie ich szukała – wspomina koleżanka Dominika, Roksana Borys. – Ale to wszystko było mało.
Wtedy Dominik spotkał na swojej drodze kilka kolejnych osób, bez których jego marzenie nigdy by się nie spełniło. Zaczęło się od sąsiadki, która zaprowadziła go do Dagmary Kozik, zamojskiej tłumaczki i nauczycielki języka włoskiego. Pani Dagmara skontaktowała się Giuliano Brumatem, wiceszefem instytucji charytatywnej z Mediolanu, a ten z Polsko-Włoską Fundacją św. Rafała w Krakowie.
To dzięki temu łańcuszkowi ludzi dobrej woli Dominik otrzymał z Fundacji brakujące pieniądze na protezę.
– Wszystkim chciałbym serdecznie podziękować – powiedział nam wczoraj.
Chłopak uczy się w liceum. Po maturze zamierza studiować anglistykę. W maju chce zaśpiewać na zamojskich juwenaliach. Z mikrofonem w prawej ręce.