Nie ustaje zamieszanie związane z niedawnym naborem wniosków o wsparcie dla przedsiębiorców poszkodowanych przez pandemię koronawirusa. Lubelski poseł Lewicy proponuje, by konkurs unieważnić i ogłosić na zmienionych zasadach. – Nie ma takiej możliwości – odpowiada Urząd Marszałkowski
Chodzi o 74 mln zł z funduszy unijnych na pomoc mikro i małym przedsiębiorstwom regionu, które ucierpiały w wyniku kryzysu związanego z pandemią. Na przyznawane przez podległą marszałkowi województwa Lubelską Agencję Wspierania Przedsiębiorczości wsparcie mogły liczyć firmy, które zanotowały spadek obrotów o co najmniej 30 proc. Decydowała kolejność zgłoszeń.
Wpłynęło prawie 16 tys. wniosków. Pewni otrzymania wsparcia mogą być ci, którzy dokumenty zdążyli wysłać w ciągu pierwszych czterech sekund (to nieco ponad 2300 osób). Wywołało to wzburzenie tych, którym się nie udało, a w internecie pojawiły się złośliwe komentarze, że był to konkurs na „najszybszy internet w województwie lubelskim”.
W poniedziałek do sprawy odniósł się lubelski poseł Lewicy Jacek Czerniak. – Wielu przedsiębiorców zwracało się do mnie z pytaniami, czy to jest równe traktowanie firm – przyznaje parlamentarzysta, który zaapelował do marszałka o to, by konkurs kolejny raz unieważnić i ogłosić po raz trzeci. – Na nowych, zmienionych zasadach. Chodzi o to, by przyznanie wsparcia uzależnić m.in. od spadku przychodów, liczby zatrudnianych pracowników czy rodzaju prowadzonej działalności. Urzędnicy mieliby więcej pracy, ale takie kryteria byłyby bardziej sprawiedliwe – wyjaśnia Czerniak.
Podczas piątkowej konferencji prasowej, na której ogłaszano wyniki naboru, odpowiedzialny za cyfryzację wicemarszałek Michał Mulawa (PiS) tłumaczył, że krytykowane przez część przedsiębiorców kryteria przyznawania wsparcia zostały narzucone przez Ministerstwo Funduszy i Polityki Regionalnej, a zasada „kto pierwszy ten lepszy” obowiązuje w każdym z województw.
Okazało się to nie do końca zgodne z prawdą. Jak zwrócili uwagę nasi Czytelnicy, resort w komunikacie z 29 czerwca zaznaczył, że ostateczne decyzje w sprawie warunków otrzymania dotacji należą do poszczególnych urzędów marszałkowskich.
Z kolei w województwie mazowieckim o wsparciu decydowały m.in. rodzaj prowadzonej działalności, czas prowadzenia firmy, liczba pracowników czy spadek obrotów.
Gdy poprosiliśmy Mulawę o komentarz, odesłał nas do rzecznika prasowego. W poniedziałek otrzymaliśmy odpowiedź. – Wprowadzenie pułapu wyższego niż określony przez ministerstwo 30 proc. spadku obrotów, ograniczałoby dostępność dla podmiotów gospodarczych, które pomimo ciężkich warunków starają się i potrafią utrzymać na rynku. Przy tak zarysowanych zasadach oczywistym było, że podstawowym czynnikiem decydującym o procedowaniu wniosku będzie kolejność zgłoszeń. Każde inne rozwiązanie musiałoby już od początku wykluczać którąś z grup przedsiębiorców – pisze Remigiusz Małecki, rzecznik marszałka województwa.
A dyrektor Lubelskiej Agencji Wspierania Przedsiębiorczości Katarzyna Kędzierska dodaje, że wprowadzenie zasady „kto pierwszy ten lepszy” miało jeszcze jeden cel. – Bo przy tym można przyspieszyć wypłatę środków. Konieczność oceny wniosków w przypadku tak szczegółowych kryteriów wydłużyłaby procedurę – wyjaśnia.
Dyrektor Kędzierska zapowiada też, że anulowanie konkursu – o co wnioskował poseł Czerniak – nie wchodzi grę.
– Tym razem nie mamy do tego podstaw – tłumaczy.