ROZMOWA DNIA z Hubertem Trębaczem wolontariuszem Greenpeace Polska
- Ciężka nie, ale potrzeba było dwóch osób, żeby takie drzewo na mnie założyć i zdjąć. Rozumiem kobiety, co one przezywają chodząc w wąskich sukienkach. Takie malutkie kroczki trzeba stawiać, koszmar. No i było bardzo gorąco. Ta dziupla na twarz była mała. A musiałem tak wytrzymać cztery godziny.
• Jak zostaje się drzewem, które z drugim drzewem i niedźwiedziem wędruje po centrum Lublina?
- Od października zeszłego roku jestem wolontariuszem lubelskiej grupy Greenpeace Polska. To logiczne następstwo studiów - jestem na pierwszym roku ochrony środowiska AR i absolwentem kieleckiego technikum ochrony środowiska. Uczestniczyłem w pierwszej chyba tak widocznej naszej akcji w mieście. Namawialiśmy ludzi by wpłacali 1 procent podatku na Greenpeace. Rozdawaliśmy zakładki do książek. Poszło 2 500 czyli tyle osób spotkaliśmy.
• A jak reagowali przechodnie?
- Bardzo sympatycznie, chcieli się z nami fotografować.
Rozmawiała Agnieszka Dybek