1,9 mln zł – tyle chce syndyk za pałac i kilka innych zabudowań wraz z parkiem na obrzeżach Lublina. Historia tego miejsca jest długa i ciekawa, choć zabytek nie ma szczęścia do właścicieli.
Charakterystyczna wjazdowa brama z dwiema wieżyczkami i górujący za nią pałac w Jakubowicach Murowanych mieści się obecnie w granicach Lublina, przy ulicy Pliszczyńskiej.
Historia tego miejsca sięga II połowy XVI wieku, kiedy to rodzina Tęczyńskich wybudowała tu renesansowy dwór. Przez wieki wygląd pałacu się zmieniał. Jak podaje lubelski konserwator zabytków, około 1900 roku majątek stał się własnością rodziny Grodzickich. Wtedy pałac odnowiono w duchu postromantycznego neogotyku, dobudowano też do istniejącego korpusu okrągłą czterokondygnacjową wieżą. W XX wieku majątek staje się własnością państwa i stopniowo popada w ruinę. Od 1970 roku jest wpisany do rejestru zabytków.
Obecnym właścicielem obiektu jest Fundacja Europejskie Centrum Rzemiosła Artystycznego Pro Arte, która otrzymała zespół pałacowo-parkowy jako darowiznę od lubelskiej firmy ARCUS. Przedsiębiorstwo to specjalizowało się w renowacji zabytków. Zajmowało się pracami m.in. w Muzeum Lubelskim, klasztorze Dominikanów, Teatrze Starym, Bramie Grodzkiej czy Teatrze Osterwy. Za swoje prace dostawało liczne nagrody. To nie uchroniło jej jednak przed bankructwem. W 2014 roku firma złożyła wniosek o upadłość. A niedawno sąd stwierdził, że nieruchomość w Jakubowicach Murowanych przekazana w darowiznę fundacji może być sprzedana przez syndyka firmy ARCUS.
Syndyk ogłosił zaś, że szuka nabywcy na pałac, oficynę, stodołę i park.
Duża dziura w kamiennym murze pozwala obejrzeć to, co jest na sprzedaż. Pałac ma odnowione ściany zewnętrzne, kiedy jednak zajrzy się do środka okazuje się, że w środku pomiędzy kondygnacjami nie ma nawet stropów. Z zewnątrz w dobrym stanie wydaje się oficyna.
Stodoła to kompletna ruina, której dach w połowie już się zawalił. Między zwałami eternitu pozostałości po remontach prowadzonych najprawdopodobniej przez ARCUS. Znajdujemy m.in. planszę z opisem obrazów Artura Grottgera, czy afisz II Międzynarodowego Konkursu Młodych Skrzypków, który odbył się w 1982 roku w Lublinie. Zza starej komody wychodzi lis, bo stodoła stała się teraz miejscem zimowania dzikich zwierząt.
Plac między pałacem, a oficynami sprawia wrażenie jakby jeszcze niedawno były prowadzone tu jakieś prace. Na błocie widać świeże ślady kół ciężkich pojazdów. Niedaleko spotykam mężczyznę, który wspomina, że jeszcze kilka tygodni temu na miejscu widział pracującą koparkę. Według niego ktoś zakopywał na placu pozostałości pochodzące z budowy.
Chciałem spytać o to osobą figurującą w KRS jako członek zarządu fundacji Pro Arte. Stwierdziła jednak, że nie ma czasu ze mną rozmawiać.
Cena wywoławcza ustalona przez syndyka to 1 mln 925 tys. zł. Pałac to dobre miejsce na hotel czy inny obiekt użyteczności publicznej, może jednak także pełnić funkcję mieszkalną. Ale żeby to miejsce doprowadzić do porządku, potrzeba nawet dodatkowych kilkunastu milionów złotych. Takie kwoty pojawiają się w rozmowach z osobami znającymi historię pałacu.
– Lubelski Wojewódzki Konserwator Zabytków deklaruje wszelką pomoc w kontynuacji rozpoczętych prac konserwatorskich i robót budowlanych przy pałacu i w jego otoczeniu. Mamy nadzieję, że zabytek ten trafi „w ręce” osób, które przywrócą mu dawną świetność – ogłosił w piątek Dariusz Kopciowski, dyrektor Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków w Lublinie.
W rozmowie z nami zadeklarował pomoc inwestorowi w przygotowaniu dokumentacji niezbędnej do starania się o dofinansowanie prac np. z RPO, czy innych środków unijnych. O pieniądze na remont można też starać się ze źródeł ministra kultury, miasta Lublin czy samego konserwatora.