Na przejeżdżające pociągi sypie się grad kamieni. A na torach pojawiają się przeszkody, które mogą doprowadzić do katastrofy.
Lublin przoduje w niechlubnej statystyce naszego regionu. Właśnie tutaj najczęściej zdarzają się ataki na przejeżdżające pociągi. - Najbardziej zagrożone są tory w Lublinie w pobliżu posterunku Rury oraz między Dworcem Głównym a Dworcem Północnym - mówi Piotr Stefaniuk, rzecznik Komendy Regionalnej Straży Ochrony Kolei.
W tym roku kamienie posypały się na pociągi jadące przez Lubelszczyznę już 26 razy. W wakacje statystyki rosną. W czerwcu zanotowano już siedem takich ataków. W samym Lublinie pięć razy doszło do zniszczenia taboru. - Na szczęście, skończyło się tylko na wybitych szybach. Nie ucierpiał żaden z pasażerów - dodaje rzecznik.
A ile razy dzieciakom nie udało się trafić w wagon? Nie wiadomo. Schwytanie sprawców też nie jest łatwe. - Dlatego na tory wysłaliśmy niemundurowe patrole. Z pozoru zwykły człowiek spacerujący w pobliżu torowiska może okazać się naszym funkcjonariuszem.
- W tym roku musieliśmy usuwać kamienie z torów koło stacji Lublin-Zemborzyce - mówi Małgorzata Kwiatkowska z PKP Polskie Linie Kolejowe. Wcześniej wandale wykazywali się jeszcze większą pomysłowością. - Układali na torach nie tylko kamienie, ale też deski, blachę, a nawet kawałki płotów.